Słowo na niedzielę 30 marca 2019 r. 

W czasie jednej z pielgrzymek do Włoch odwiedziłem Pompeje. Widziałem tam między innymi dom publiczny. Na ścianach tego domu były widoczne freski ciał splecionych w kopulacyjnym uścisku, a na ziemi skamieniałe postacie w podobnych pozycjach. 24 sierpnia 79 r. spadł na ten dom rozpusty ogień z nieba, grzebiąc w swoich rozpalonych popiołach bywalców tego przybytku, nie dając im najmniejszej szansy ucieczki. Tego dnia potężna erupcja Wezuwiusza położyła kres istnieniu Pompei, miasta liczącego prawie 30 tysięcy mieszkańców. Pośród wielu bogów, starożytni pompejańczycy największą czcią darzyli Wenerę, boginię miłości. A miłością nazywali także proceder, który miał miejsce w domach publicznych, a przecież to nie ma nic wspólnego z miłością. W mieście archeologowie naliczyli 17 dużych domów publicznych, nie licząc tych mniejszych.  Sprośne rysunki i teksty były wszechobecne w mieście, którego mieszkańcy pławili się w luksusie. Kiedy Pompeje zostały unicestwione ktoś napisał na domu uciech: „Kubek, z którego ta ladacznica odlewała wino na cześć bogów, jest teraz głęboko pod kamieniami i popiołem”.

 Słowo na niedzielę 24 marca 2019 r. 

W czasie rządów komunistycznych w dużym mieście zaproszono kosmonautę do przedszkola. Długo opowiadał dzieciom o swoich podnieb­nych przygodach i przeżyciach. Dzieci słuchały, zapatrzone w niego jak w tęczę. W pewnym mo­mencie pilot przeszedł do sedna sprawy i zapytał: „Dzieci, kto z was wierzy w Boga?”. Podniosły się wszystkie ręce.- A gdzie jest Bóg? - Bóg jest w niebie - odpowiedziały dzieci. - Ależ dzieci drogie, ja tyle razy latałem po niebie, a Pana Boga nigdy nie widziałem. Wtedy podniosła się jedna dziewczynka i po­wiedziała: „Ale gdyby pan spadł na ziemię, to by pan zaraz Pana Boga zobaczył”. Wszystkie dzieci wybuchnęły głośnym śmiechem.

 Słowo na niedzielę 17 marca 2019 r. 

Zdarzyło się to podczas pobytu Napoleona, jako więźnia, na wyspie św. Heleny. Pewnego dnia spędzał czas grając w szachy. Ze skupieniem śledził ruchy figur na szachownicy, rozważał ko­lejne posunięcia, gdy niespodziewanie zawołał: „Co za los, co za dola! Ja stałem na czele 80 milionów!" Widocznie jego myśli wy­biegały daleko poza rozgrywaną partię szachów. Jego osobisty le­karz, O'Meara, który ten fakt zanotował, dodał: „Serce może czło­wiekowi pęknąć z bólu, skoro on usłyszy, że skarży się człowiek, u stóp którego leżała plackiem prawie cała Europa".

 Słowo na niedzielę 10 marca 2019 r. 

Pan Jezus został poddany trzem pokusom: władzy, bezgrzeszności i posiadania dóbr tej ziemi. My też jesteśmy kuszeni i słusznie uczynimy, jeśli w naszych codziennych pokusach będziemy szukali pomocy u Jezusa Chrystusa. On był jednym z nas i dzielił nasz los z wyjątkiem grzechu. Pokusa uczynienia zła nie jest grzechem. Więcej - może stać się okazją, aby z pomocą Boga pozostać wiernym w czynieniu dobra i ciągle na nowo potwierdzać pragnienie trwania przy Bogu i wypełniania Jego przykazania miłości.

 Słowo na niedzielę 3 marca 2019 r. 

O jednym z synów Kazimierza Jagiellończyka, o imieniu również Kazimierz, mówiono, że wieczo­rami, gdy wszyscy już udawali się na spoczynek - on klęczał przed za­mkniętymi drzwiami kaplicy królewskiej i modlił się.

Kazimierz urodził się w połowie XV wieku na Wawelu jako drugi spośród sześciu synów królewskich. Miał jeszcze siedem sióstr. W ro­dzinie było więc dwanaścioro dzieci. Czworo z nich zostało królami, najmłodszy zaś prymasem Polski. Jagiellonowie słynęli z porywczych temperamentów, ale królewicz Kazimierz pracował nad sobą, walczył ze słabościami i wadami, dlatego wszyscy odbierali go jako młodzieńca spokojnego, roztropnego, odznaczającego się mądrością, a przede wszyst­kim pobożnego.

Kazimierz, którego wspominamy 4 marca, zyskał przydomek „święty”. Kościół uznał go za świętego w roku 1604. Jego śmierć wzbudziła powszechny żal i smutek. Miał wówczas dwadzieścia pięć lat i pięć miesięcy.

 Słowo na niedzielę 24 lutego 2019 r. 

Chrystus wymaga od nas trudnej miłości. Jak przebaczyć komuś, kto wyrządził mi zło albo krzywdę? Miłość nieprzyjaciół, o której dziś mówi, jest w chrześcijaństwie czymś najtrudniejszym. Nie modlitwa, nie post, ale miłość do tych, którzy nas krzywdzą. Przecież każdego dnia modlimy się: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Pan Bóg wybacza nam każdego dnia liczne grzechy. Sam Jezus wybaczył swoim prześladowcom, będąc na krzyżu i cierpiąc nie­wypowiedziane męki: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.

 Słowo na niedzielę 17 lutego 2019 r. 

Kiedyś dzienniki kanadyjskie zamieściły notatkę o szczególnym samobójstwie młodego człowieka, nazwiskiem Topins. Pochodził z bogatej rodziny, nie brakowało mu niczego, dostępne były dla niego wszelkie dobrodziejstwa zamożnego życia, z których chęt­nie korzystał. Wreszcie, znudzony i rozczarowany życiem, wybie­rając śmierć, napisał na kartce ostatnie swe słowa: „Koniec z tym życiem, ono mi zbrzydło, zamiast radości piekło noszę w duszy". Kazał ulać dla siebie specjalną kulę rewolwerową, ze szczerego złota, i wykorzystał ją w swoim pistolecie do samobójczego strza­łu. Złotem, którym rozpaczliwie usiłował kupić sobie radość ży­cia, odebrał je sobie.

 Słowo na niedzielę 10 lutego 2019 r. 

Maryja pierwszy raz objawiła się w Lourdes w roku 1858 roku. Od tego czasu zgłoszono ponad siedem tysięcy cudów, z których sześćdziesiąt dziewięć zostało oficjalnie uznanych.

Lourdes w połowie XIX wieku zamieszkiwało tylko cztery tysiące mieszkańców. W przeważającej większości byli oni bardzo biedni. Ale zdarzyło się coś, co spowodowało, że wszyscy usłyszeli o Lourdes. Głów­ną bohaterką tych wydarzeń była czternastoletnia Bernadeta Soubirous, córka ubogiego młynarza. To jej w ciągu pół roku aż osiemnaście razy ukazała się Matka Boża. Pierwsze objawienie miało miejsce 11 lutego, ostatnie 16 lipca 1858 roku. Matka Boża miała na sobie białą suknię przepasaną niebieskim pasem, a w rękach trzymała różaniec. Jej życze­niem, jak przekazała Bernadeta, było wybudowanie na skale ponad gro­tą kościoła. Chciała również, aby ludzie przychodzili w to miejsce z pro­cesją razem ze swoimi kapłanami.

 Słowo na niedzielę 3 lutego 2019 r. 

Św. Augustyn mówił, że kiedy na równej podłodze położymy kawałek krzywego drewna, ono nie zegnie się i nie dopasuje do niej. Podłoga jest nadal wszędzie prosta, ale drewno jest nadal krzywe i dlatego niemożliwe jest ich wzajemne dopasowanie się. Tak jest z każdym człowiekiem, który nie chce swą wolną wolą „dopaso­wać" się do woli Bożej. Wydaje mu się, że to Bóg żąda od niego rzeczy niemożliwych, że „pomylił się", „nie rozumie", gdy tym­czasem sam trwa uparcie w swej krzywiźnie i nie robi nic, by uzy­skać harmonię z Bogiem.

 Słowo na niedzielę 27 stycznia 2019 r. 

W dzisiejszej ewangelii czytamy słowa: „W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza”. Księgi Starego Testamentu to księgi święte. Podobnie księgi Nowego Testamentu to również księgi święte. Wśród ksiąg Nowego Testamentu jest ewangelia św. Mateusza.

   Otóż wszyscy pamiętamy dramatyczną relację z zamachu terrorystycznego na nowojorskie World Trade Center dnia 11 września 2001 r.,  w wyniku którego doszło do zawalenia się obu bliźniaczych wież.

   Wyobraźmy sobie, że dnia 30 marca 2002 r., w trakcie prowadzonych przez strażaków prac, odnaleziono egzemplarz Biblii, który pod wpływem bardzo wysokiej temperatury, spowodowanej pożarem szalejącym po wybuchu użytych do zamachu samolotów, został dosłownie wtopiony w bryłę stali, łącząc się z nią jak gdyby na wieki w sposób nierozerwalny.

 Słowo na niedzielę 20 stycznia 2019 r. 

Każde małżeństwo zawarte przed Bogiem jest podobne do tej pary małżeńskiej z Kany Galilejskiej, które zaprosiło na swoje zaślubiny Jezusa z Jego Matką. Narzeczeni stoją przed ołtarzem, patrzą sobie w oczy i ze wzruszeniem powtarzają: „Ślubuje ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Czy można ofiarować drugiemu człowiekowi coś piękniejszego? Radują się wtedy nie tylko nowożeńcy, ale wszyscy zebrani w świątyni. Niebo się wtedy uśmiecha, a Chrystus przez kapłana wyciąga swoje ręce i błogosławi nowożeńcom: „Małżeństwo przez was zawarte, ja powagą Kościoła potwierdzam i błogosławię w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen”. Jakże piękny początek wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej. Opromienia go najpiękniejsza miłość i błogosławieństwo samego nieba. I staje się, jak pisze prorok Izajasz obrazem relacji człowieka do Boga. Mimo tak cudownego początku, niektóre małżeństwa nie wytrzymują próby. Rozpadają się. Dlaczego? Odpowiedzi mogą być różne. Jedną z nich, najważniejszą odnajdziemy w dzisiejszej Ewangelii o cudownym przemienieniu wody w wino w Kanie Galilejskiej.

 Słowo na niedzielę 13 stycznia 2019 r. 

   Na wstępie opowiem pouczającą historię o życiu rodzinnym, która może w pewnym sensie przybliżyć nam tajemnicę, dzisiaj przeżywanej uroczystości Chrztu Pańskiego. Siedem lat temu Magda poślubiła Wojtka. Mają dwójkę pięknych dzieci. Jednak w małżeństwie coś zaczęło się psuć. Zauważyła to matka Magdy i w czasie najbliższej okazji powiedziała do córki: „Mam ci coś ważnego do powiedzenia, coś, co powiedziała mi moja mama, przykazując mi, abym to także powiedziała swojej córce, gdy przyjdzie ku temu czas. Są to trzy wskazówki, co należy robić, aby być szczęśliwym w małżeństwie:
1. Nigdy nie licytować się w małżeństwie. Nie mów współmałżonkowi, że więcej dajesz w małżeństwie. To jest nie w porządku. Gdy zaczniecie się licytować, przyjdzie dzień, kiedy wasze małżeństwo zacznie umierać.
2. Miej zawsze czas dla swoich dzieci. Nigdy nie mów, że nie masz czasu dla nich, bo jesteś zajęta, niech przyjdą później. Jeśli tak się stanie, to wiedz, że jest to początek umierania więzi, jaka łączy cię z nimi.
3. Niech nie będzie dnia, w którym zapomniałabyś o modlitwie. Dzień, w którym zaniedbasz rozmowy z Bogiem o swojej rodzinie, jest dniem, kiedy pozbawiasz swojej rodziny największego daru, jaki może dać matka swoim bliskim”.

 Słowo na niedzielę 6 stycznia 2019 r. 

Uroczystość Objawienia Pańskiego powinna nas uwrażliwić na misje katolickie. Posłuchajmy. W 1534 roku w jednym z kościołów Paryża odbywała się pod­niosła uroczystość: przed ołtarzem klęczał młody mężczyzna i przy­sięgał Bogu, że poświęca Mu swe życie w ubóstwie, czystości i po­słuszeństwie dla rozszerzania Królestwa Bożego i nawracania tych, którzy nie znają Chrystusa. Był to św. Franciszek Ksawery, który razem ze św. Ignacym Loyolą założył „Towarzystwo Jezusowe" (O.O. Jezuitów). Początkowo przygotowywał się do pracy misjonarskiej, posługując w szpitalu św. Rocha w Wenecji - zamiatał, ścielił łóżka, karmił nieuleczalnie chorych i usługiwał im. Gdy król portugalski, Jan, zwrócił się do papieża z prośbą o wysłanie do Indii kilku misjonarzy, Franciszek chętnie zgłosił się do tego zada­nia. W 1540 r. wyruszył w drogę na misję, zabierając ze sobą jedy­nie sutannę i brewiarz. 8 kwietnia 1541 r. wsiadł na okręt, by do­płynąć nim do Indii. Przez wiele miesięcy w czasie podróży usłu­giwał podróżnym, nie zrażając się ani głodem, ani straszliwym upałem. Do Indii przypłynął dopiero w maju 1542 roku.

 Słowo na niedzielę 30 grudnia 2018 r. 

   Jest takie powiedzenie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na fotografii. Ale nie zawsze to powiedzenie  w życiu się sprawdza. Było to w Korei. Przed wielu laty w wiosce na skraju lasu żyło dwóch braci. Jeden miał na imię, Kim drugi De. De żył samotnie i był biedny. Kim był bogaty i miał mądrą żonę Chuc. Pewnego razu Chuc pyta swego męża, dlaczego nie utrzymują kontaktu ze starszym bratem De, dlaczego jeszcze ani razu nie zaprosili go na obiad. W odpowiedzi, Kim rzekł. „Co powiedzieliby moi przyjaciele gdyby zbaczali mego brata przy stole, biednego i zaniedbanego. Z pewnością poczuliby się obrażeni.”

 Słowo na niedzielę 23 grudnia 2018 r. 

Wiele razy powracamy do betlejemskiej nocy. W tym roku będzie to już 2018 raz. Te powroty dokonują się w różnych okolicznościach i przybierają różne sposoby świętowania. W roku 353 papież Juliusz I ogłosił, że tę świętą noc będziemy wspominać w całym kościele 25 grudnia. Tak wiele zmieniło się od tej pierwszej nocy. Inne były zewnętrzne okoliczności świętowania, ale powrót do tej pierwszej nocy nadawał sens świętym obchodom. W to świętowanie wpisała się także choinka. Pojawiła się ona w Alzacji, gdzie jodły, sosny lub świerki przybierano jabłkami, które nazwą rajskie jabłuszka nawiązywały do rajskiego grzechu i wybawienia przez Mesjasza.

 Słowo na niedzielę 16 grudnia 2018 r. 

    Do świętych miejsc w Ziemi Jezusa zdążamy udeptanymi przez pielgrzymki szlakami. Zatrzymujemy się nad Jordanem, gdzie Jan Chrzciciel nauczał, pochylamy się nad miejscem, gdzie został ścięty na rozkaz Heroda. Odwiedzamy także miejsce, które nie wpisuje się w szlak biblijny, ale jest miejscem zadumy i refleksji, które ubogaca nasze pielgrzymowanie w Ziemi św., jak i też nasze życiowe pielgrzymowanie. Jest nim Jad Waszem, Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu. Jest to miejsce, gdzie upamiętnione są między innymi nazwiska osób, które z narażeniem życia ratowały Żydów w czasie II Wojny Światowej. Dla upamiętnienia tych bohaterskich osób sadzi się drzewo i umieszcza tablicę z nazwiskiem tej osoby. Najwięcej tych drzew upamiętnia Polaków. Za każdym z tych drzew, kryje się ucieleśniona Miłość. Ci ludzie nie tylko głosili miłość słowem, ale nadawali jej konkretny kształt, niejako ucieleśniając ją. A była to miłość heroiczna, ponieważ praktykując ją można było stracić życie. Poniższa historia ukazuje jaka była cena „ucieleśniania” Miłości w tamtych czasach.

 Słowo na niedzielę 9 grudnia 2018 r. 

 Prorok w dzisiejszych czasach jest także narażony na wiele niebezpie­czeństw. Każdego roku ginie za wiarę 170 tys. chrześcijan. Codziennie przybywa więc 465 męczenników. W misję proroc­ką Jana Chrzciciela wpisują się wszelkie poczynania człowieka na rzecz sprawiedliwości i pokoju. 10 grudnia 2018 r. Po­kojową Nagrodę Nobla otrzymają Denis Mukwege i Nadia Murad. „Obydwoje po­łożyli na szali życie, by walczyć ze zbrod­niami wojennymi i zapewnić sprawiedli­wość ofiarom. Są najbardziej łączącymi symbolami w sensie narodowym i mię­dzynarodowym wysiłków na rzecz zerwa­nia z przemocą seksualną podczas wojen i konfliktów zbrojnych" - powiedziała Berit Reiss Andersen, przewodnicząca Norweskiego Komitetu Noblowskiego. Dr Denis Mukwege jako ginekolog specjalizuje się w leczeniu ofiar gwałtów zbiorowych, które miały miejsce w cza­sie II wojny domowej w Kongu. W 1999 roku otworzył on szpital w Panzai, który specjalizuje się w leczeniu ofiar przemocy seksualnej i gwałtu. W 2012 roku napastnicy wtargnęli do jego domu, usiłując go zabić. Ale i to nie po­wstrzymało dr Denisa od działalności na rzecz pokrzywdzonych. Doktor Mu­kwege był na sali operacyjnej, kiedy po­wiedziano mu, że otrzymał pokojową na­grodę Nobla.

 Słowo na niedzielę 2 grudnia 2018 r. 

Archiasz, odważny dowódca Spartan, uczestniczył w wesołej uczcie. W międzyczasie przybył posłaniec z Aten z listem od przyjaciela i prośbą, aby Archiasz natychmiast go przeczytał. Spartanin jednak odparł: - Poważniejsze sprawy niech poczekają na jutro - i odłożył list. Nie dożył jednak jutra. Podczas uczty został zabity przez wrogów. W liście było napisane: „Archiaszu, błagam Cię, abyś natychmiast opuścił dom, w którym czeka na Ciebie sztylet skrytobójców.”

 Słowo na niedzielę 25 listopada 2018 r. 

Sanitariuszka Wanda Łokietek tak wspomina Powstanie Warszawskie: „5 sierpnia od godzin rannych Niemcy atakowali nasz szpital od ulicy Wolskiej. Około 18-ej wtargnęli na teren szpitala.  Zdrowym kazali opuścić budynek, ciężko chorych pozostawili na łóżkach. Ustawiono nas pod murem. Było nas 15 w wieku 15- 18 lat. Niemcy w bestialski sposób zaczęli rozstrzeliwać na naszych oczach - najpierw lekarzy, strzelając najczęściej w tył głowy. I tak doszli do nas. Kazali wystąpić kilka kroków naprzód, a sami strzelali do nas grupami. Wystąpiłam razem ze wszystkimi, śpiewając „Jeszcze Polska nie zginęła..”. Na odgłos strzałów upadłam, a obok mnie z roztrzaskanymi głowami dziewczęta. Na samym końcu z ostatniego pawilonu wyprowadzili siostry zakonne, było ich dziesięć. Wyszły odmawiając: „Pod Twoją obronę”. Niemcy strzelali do nich pojedynczo. Następnie podpalili szpital do piwnic, dobijając chorych na łóżkach. Podobnych obrazów można przytoczyć tysiące. Tak Niemcy budowali swoje królestwo, które nazywali Tysiącletnią Rzeszą.

 Słowo na niedzielę 18 listopada 2018 r. 

Anna Caddell zamieszkała w Brown­sville w Południowej Karolinie w dzielni­cy zdominowanej przez czarnoskórych mieszkańców, którzy bardzo serdecznie ją powitali. Jednak w niedługim czasie do­szło do konfliktu, który trwał siedem lat. A to za sprawą flagi Konfederatów z cza­sów wojny secesyjnej, w czasie której Po­łudnie Stanów Zjednoczonych walczyło z Północą. Dla Anny flaga była symbo­lem jej dziedzictwa i serdecznym wspomnieniem krewnych, którzy walczyli w szeregach armii Konfederatów, zaś dla jej sąsiadów była ona bolesnym symbo­lem rasizmu i nienawiści.

 Słowo na niedzielę 11 listopada 2018 r. 

100- lecie Niepodległości Polski

Trudno dzisiaj wyobrazić sobie tęsknotę za własnym krajem i pra­wem do swobodnego używania imienia Polski, gdy przywykliśmy do życia w wolnej Ojczyźnie. Przez 123 lata nie było Polski na ma­pach Europy, a żyjący wówczas rodacy nie mieli większego wspól­nego marzenia, jak odzyskanie niepodległości. Ponieważ w prawie międzynarodowym statek morski stanowi odpowiednik suweren­nego terytorium państwowego, książę Władysław Czartoryski, idąc za sugestią Romualda Traugutta, zakupił go, by w ten sposób stwo­rzyć cząstkę wolnego kraju. Podniesienie polskiej bandery na stat­ku, nazwanym „Kiliński", uczyniłoby z niego najmniejszą - obsza­rowo - Polskę w historii. Fakt ten miał też dać podstawę Anglii do uznania polskich powstańców - walczących wówczas w Powsta­niu Styczniowym - za regularną armię wojującego państwa pol­skiego ze wszystkimi prawami z tego wynikającymi. Niestety, 12 lutego 1864 roku, w Maladze, władze hiszpańskie zaaresztowały polski statek, który potajemnie udawał się na Maltę, aby tam pod­nieść polską banderę. Ta niezwykła próba wskrzeszenia Polski za­kończyła się niepowodzeniem.