Słowo Boże na niedzielę 8 listopada 2020 r. 

„Ciemna noc zaborów” to najczęstsze określenie czasu w histo­rii Polski, gdy była ona wymazana z map Europy, podzielona mię­dzy zaborców, którzy z kpiną i ironią traktowali Polaków. O upoko­rzeniu Polaków może świadczyć wiele decyzji i rozporządzeń za­borców, którzy świadomie i celowo atakowali wszelkie przejawy pol­skości, przymuszali do tzw. „integracji kulturowej” - rusyfikując czy germanizując. Zaborca nie pozostawiał żadnych nadziei na zmianę losu Polski. Kanclerz Prus Bismarck 1 kwietnia 1871 roku skierował do polskich posłów w parlamencie niemieckim pełne cynizmu sło­wa: „Wy,panowie, nie jesteście wcale narodem i nie reprezentuje­cie żadnego narodu, tylko wasze fikcje i złudzenia, i nic więcej (...). Wyście zostali wybrani na to, abyście bronili interesów Kościoła ka­tolickiego i jeżeli to robicie, gdy chodzi właśnie o nie, to spełnia­cie wasz obowiązek wobec wyborców (...), ale reprezentować naród polski lub polską narodowość, to na to nie macie żadnego mandatu (...), polskie panowanie (...) było bardzo złe i dlatego już nigdy nie wróci”. Wysłuchiwanie takich słów musiało bardzo boleć, upokarza­ło i gasiło resztki nadziei na odrodzenie Polski. Była to zaiste noc...

 Słowo Boże na niedzielę 1 listopada 2020 r. 

   W listopadzie idziemy na cmentarz. W listopadzie mówią do nas zmarli. Co mówią? Spójrzmy! Pod naszymi stopami uschnięta trawa, zwiędłe kwiaty, opadłe liście. Ale spójrzmy głębiej! Gdyby się dało zaj­rzeć do wnętrza ziemi: tam spoczywają szczątki ludzkie. Tam leżą ludzie, którzy kiedyś, jak my, chodzili, pracowali, bawili się, decydowali o różnych sprawach - po prostu żyli. Spoczy­wają szczątki tych, którzy, jak my, śmiali się, płakali, byli kochani i sami chcieli kochać. Teraz i do nich odnosi się słowo Boże: Wszelkie ciało to jakby trawa, a cały wdzięk jego jest niby kwiat polny. Trawa usycha i więdnie kwiat, gdy na nie wiatr Pana powieje(Iz 40,6-7).

 Słowo Boże na niedzielę 25 października 2020 r. 

   Zgodnie z ustaleniem Konferencji Episkopatu Polski, ostatnia niedziela października jest liturgiczną uroczystością rocznicy poświęcenia kościoła miejscowego. W tym dniu wspomina się samą datę, fakt uroczystego poświęcenia świątyni oraz poleca się Panu Bogu zmarłych fundatorów, dobrodziejów, budowniczych kościoła i jego duszpasterzy, pracowników, członków bractw i stowarzyszeń. Sam budynek sakralny oznacza i ukazuje, że tutaj jest Kościół, czyli wspólnota wierzących zjednoczona ze swym Założycielem, która jest dumna ze swojej świątyni, pamięta o niej i troszczy się o jej piękno zewnętrzne, estetykę i utrzymanie.

 Słowo Boże na niedzielę 18 października 2020 r. 

   18 października w katedrze poznańskiej na Ostrowie Tumskim zainaugurowany zostanie proces beatyfikacyjny Wandy Błeńskiej, pochodzącej z Poznania lekarki i misjonarki. Pierwszym punktem procesu na szczeblu diecezjalnym będzie uroczysta sesja trybunału pod przewodnictwem arcybiskupa Stanisława Gądeckiego. Tuż po niej metropolita poznański będzie przewodniczyć mszy świętej w intencji beatyfikacji Wandy Błeńskiej.
Data zainaugurowania procesu nie jest przypadkowa, bowiem 18 października przypada Światowa Niedziela Misyjna. To dzień, który doskonale wyraża powołanie misyjne i lekarskie Matki Trędowatych.

 Słowo Boże na niedzielę 11 października 2020 r. 

W niedzielę 11 października 2020 r., w całej Polsce obchodzony jest XX Dzień Papieski. W tym roku przebiegał on będzie pod hasłem „Totus Tuus” (Cały Twój) – wezwaniem biskupim Karola Wojtyły pochodzącym z „Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” św. Ludwika Marii Grignion de Montfort. Z tej okazji poznajmy niezwykłe łaski doznane za wstawiennictwem św. Jana Pawła II za jego życia.
Jan Paweł II był człowiekiem ze wszech miar wiel­kim. Gołym okiem dostrzegalna była silna modlitewna i duchowa więź, która łączyła go z Bogiem i Matką Naj­świętszą. Jeszcze za jego życia wielu ludzi zgłosiło szereg niewytłumaczalnych naukowo uzdrowień przypisywanych jego wstawiennictwu u Boga.
Oto niektóre: W 1985 r. na prywatnej audiencji gościły u Jana Paw­ła II Danuta Sz. z 3-letnią Wiktorią - Polki zamieszkałe wraz z rodziną w Toronto. Wiktoria była ciężko cho­ra, miała guza nowotworowego. Po powrocie z Rzymu, niespodziewanie dla wszystkich z uwagi na bardzo złe rokowania, choroba zaczęła się cofać. Dziewczynka wy­zdrowiała.

 Słowo Boże na niedzielę 4 października 2020 r. 

   W zielonej oazie na pustyni zatrzymali się na odpoczynek bogaty Anglik i prosty Arab. W po­łudnie Arab rozłożył na ziemi matę, klęknął i modlił się. Anglik i zapytał go:Co ty robisz, modlisz się, wierzysz w jakie­goś Boga? Tak, wierzę - odpowiedział Arab. A widziałeś Go kiedykolwiek... może Go słyszałeś? Nie. Więc ani Go nie widziałeś, ani nie słyszałeś, a jednak wierzysz, że istnieje. Czy to ma sens?

   Na drugi dzień Arab spotyka wczorajszego rozmówcę i pyta: Czy wie pan, że koło pańskiego namiotu chodził w nocy lew? Nic o tym nie wiem... Widziałeś go? Lwa nie widziałem, ale widziałem jego ślady na piasku. Nie widziałem również ani nie sły­szałem Boga, ale widzę Jego ślady w przyrodzie.

 Słowo Boże na niedzielę 27 września 2020 r. 

W roku 1911 pięcioosobowa ekspedycja brytyjskich badaczy wyruszyła, aby zdobyć Biegun Południowy. Kie­rownikiem tej ekspedycji był Robert Scott. Aby zdobyć Biegun Południowy odkrywcy mieli do pokonania 800 mil głębokich śniegów, lodu i potwornego zimna. 18.01.1912 r. ekspedycja zakończyła się wielkim suk­cesem. Po raz pierwszy stopa ludzka dotknęła Bieguna Południowego. Niestety chwalebny wyczyn tych odwa­żnych odkrywców zamienił się w porażkę w czasie ich powrotu. Dwóch z nich umarło z trudów, zimna i wy­cieńczenia. Trzech pozostałych zamarzło na śmierć za­ledwie kilka kilometrów od miejsca, w którym mogli otrzymać pomoc lekarską i żywność.

 Słowo Boże na niedzielę 20 września 2020 r. 

W Ameryce znana jest powszechnie „Firma Douglasa”, produkująca buty o bardzo dobrej marce. Ciekawa jest historia z życia założyciela tej firmy. W latach wielkiego kryzysu Douglas stracił pracę. Miał trochę oszczędności, które pozwalały mu przez jakiś czas żyć. Ale przyszedł taki dzień, że pozostał mu tylko jeden dolar. Pomimo tego, kiedy poszedł w niedzielę do kościoła na nabożeń­stwo, wrzucił na składkę połowę tego co mu zostało, czyli pół dolara. Następnego dnia usłyszał o pracy, którą można było otrzymać w sąsiednim mieście. Bilet kolejowy do tego miasta kosztował jednego dolara. Wyglądało na to, że lepiej by uczynił, gdyby nie wrzucił tego pół dolara na składkę. Tym niemniej Douglas się nie załamał. Kupił bilet na połowę trasy. Druga połowę postanowił przejść pieszo. Kiedy przejechał połowę dystansu do upragnionego celu, wyszedł z pociągu i zaczął iść pieszo.Nie przeszedł więcej niż jedną ulicę i usłyszał od ludzi, że w pobliżu jest fabryka, gdzie potrzebują nowych ludzi do pracy. W pół godziny później miał pracę i pensję o pięć dolarów na tydzień wyższą niż w tej fabryce, do której początkowo zmierzał. Wypłata za pierwszy tydzień dziesięciokrotnie pomnożyła i zwróciła mu te pół dolara, które ofiarował Panu Bogu w kościele.

 Słowo Boże na niedzielę 13 września 2020 r. 

W VII wieku jednym z bisku­pów Aleksandrii w Egipcie był Jan, który później został świętym. Zwano go popularnie Jałmużnikiem, albowiem cokolwiek otrzymał od bogatych wiernych, to natychmiast rozdawał ubogim. Pewnego razu miał wielkie zmartwienie: jeden z zamożnych chrześcijan, gorliwie uczęszczający na Mszę świętą, nie chciał wybaczyć urazy swemu znajomemu. Biskup Jan wpadł na pomysł: zaprosił owego chrześcijanina do swej prywatnej kaplicy na Mszę świętą, na której miał być również jeszcze ministrant. Biskup umówił się ze swym ministrantem, że gdy będą odmawiać „Ojcze nasz”, obaj zamilkną przy słowach: „i odpuść nam nasze winy...” Ów chrześcijanin czuł się zaszczycony zaproszeniem i gorliwie odmawiał razem z ministrantem odpowiednie słowa modlitw. Ale mocno zdziwił się, gdy po przeistoczeniu w trakcie odmawiania „Ojcze nasz” zamilkli nagle i biskup, i ministrant, a on sam tylko wymawiał: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Gdy przebrzmiały już te słowa, biskup zwrócił się do niego w taki mniej więcej sposób: Zastanów się teraz nad prośbą, którą przed chwilą wymówiłeś wobec Pana Jezusa ukrytego w hostii. Prosiłeś Chrystusa o odpuszczenie swoich grze­chów. Jeśli jednak ty nie chcesz przebaczyć swemu znajo­memu, to czy twoja modlitwa jest szczera, czy mówiłeś prawdę wymawiając „Jako i my odpuszczamy naszym wino­wajcom”? Czy zatem Pan Bóg może ci wybaczyć?...

 Słowo Boże na niedzielę 6 września 2020 r. 

Słyszeliśmypewnie o cesarzu Neronie, który podpalił Rzym i prześladował chrześcijan?... Otóż Neron lubił ukła­dać wiersze, a potem je recytować czy śpiewać w teatrze. Cóż kiedy głos miał nienadzwyczajny i często, śpiewając, fałszo­wał. Gdyby tylko ktoś zwrócił mu na to uwagę, natychmiast kazałby mu ściąć głowę. Dlatego wszyscy obłudnie bili mu brawo igłośno chwalili. Czy taki cesarz albo król, czy też zwykły człowiek, któremu nikt nie śmie zwrócić uwagi, może być dobry, spokojny, nie dumny, nie pyszny?... Chyba bardzo rzadko. Także my bez upominania łatwo możemystać się takimi pysznymi, kapryśnymi królami czy królowymi, choć nie mamy koronna głowie.

 Słowo Boże na niedzielę 30 sierpnia 2020 r. 

Nowy rok szkolny jest okazją do wdzięczności Bogu za wszelkie dary. Mamy być wdzięczni nade wszystko za spotkanie innych osób, które poświęcają nam oni swój czas, uwagę, troskę, słowa, zainteresowanie. Ubogacają sobą.

   Największą wdzięczność, podsta­wową i niewyrażalną do końca, jesteśmy jednak winni Bogu. Nasze życie, każdy dzień, pogoda - dosłownie wszystko, cokolwiek ma­my, zawdzięczamy Jemu. Wszystko, co posiadamy, spotykamy, po­znajemy czy o czym marzymy jest Jego własnością. Dlatego też wdzięczność wobec Niego powinna być totalna, całościowa, obej­mująca wszystko, co nas stanowi i co otrzymujemy. Bóg chciał, że­byśmy wszystko otrzymali za darmo: dar życia i stworzenia (od Boga Ojca), dar odkupienia i łaski (od Syna Bożego), dar wzrastania w mi­łości (od Ducha Świętego). Nasza modlitwa i praca są odpowiedzią na tę dobroć.

 Słowo Boże na niedzielę 23 sierpnia 2020 r. 

Działo się to kilka lat po pierwszej wojnie światowej. W wysoko położonej dzielni­cy austriackiego miasta Innsbruck była tylko niewielka kaplica. Nie wystarczała ona dla potrzeb wciąż rosnącej wspólnoty katolickiej. Postanowiono zbudować kościół z ka­mienia, którego tam była wielka obfitość. Wiernych ogarnął entuzjazm. Postanowili własnymi rękami nanosić do górnej części miasta potrzebny budulec. Mężczyźni dźwigali worki z kamieniami, kobiety zaś nosiły je w koszykach od zakupów. Najwięcej jednak zapału okazały dzieci. Całymi klasami szły wśród okrzyków i radości, niosąc pod górę — każde według swoich sił - mniejsze lub większe kamienie. Było w tym trochę zabawy i sportu. Stos kamieni rósł z dnia na dzień.

 Słowo Boże na niedzielę 16 sierpnia 2020 r. 

Obchodzimy stulecie cudu nad Wisłą. W tym cudzie miał swój udział ks. Ignacy Skorupka, który mieszkał w Warszawie, w tej odrapanej, z ulicą Grzybowską. Ojciec często się upijał, a on ciągle nie dojadał. Mocno przeżywał kłótnie rodziców i dzielnie bronił mamy, która pocią­gała go do wielkich czynów i świętości. Słyszał o hrabiowskiej linii swego rodu, jednak naj­bardziej interesowali go ci przodkowie, którzy walczyli w obronie Ojczyzny.

Bawił się w żołnierzy? Pewnie. I był, trzeba przyznać, urodzonym dowódcą. Pewnego dnia skrzyknął pięćdziesięciu chłopaków, dał każdemu po orzełku i urządził - defiladę. Kło­pot w tym, że potem ojciec musiał się z tego jego wojska tłumaczyć przed... rosyjską żan­darmerią.

 Słowo Boże na niedzielę 9 sierpnia 2020 r. 

W broszurce „Piłem”, wydanej przez Wojewódzki Społeczny Komitet Przeciwalkoholowy w Gdańsku, są podane wypowiedzi alkoholików na temat powstania z na­łogu pijaństwa. Jeden z nich wyznaje, że już w młodości popadł w nałóg pijaństwa, który coraz bardziej się po­głębiał i nie pozwalał mu na normalne przyzwoite życie. Doszło do tego, że pewnego razu ukradł pieniądze ko­leżance w biurze, bo potrzebne mu były na wódkę. Po upiciu się za te pieniądze wraca w nocy do domu. Po otwarciu drzwi widzi następujące zdarzenie, które sam opisuje: „Joanna (żona), Waldek i Haneczka (dzieci) klęczeli jak do modlitwy ze złożonymi rękami. Dochodziły mnie słowa ni to skargi, ni to modlitwy czy błagania. To było wszystko, co może wypowiedzieć kochająca osoba, szukająca u kogoś ratunku. Dzieci powtarzały jej słowa. Poczułem się tak, jakbym otrzymał potężny zas­trzyk. Porzuciłem pijaństwo i stałem się znowu uczciwym człowiekiem, dobrym mężem i ojcem. Żona i dzieci szukały pomocy u Wszechmogącego Boga, który dał mi specjalną łaskę do powstania z nałogu”.

 Słowo Boże na niedzielę 2 sierpnia 2020 r. 

Na wieść o znalezieniu diamentów zbiega się do małej osady Barra w Brazylii ponad 10 tysięcy ludzi. Rzadko jednak udaje się komuś znaleźć drogi kamień. Większość żyje w skrajnym ubóstwie. Proboszczem tego miasteczka zostaje salezjanin Giovanni Invernizzi. Zakłada on szkołę parafialną dla dzieci. „Dzieci przychodzą do szkoły — opowiada ks. Invernizzi — bez butów, bez książek, opatulone w podarte koszule. Nie mogą uważać na lekcji, bo myślą o ojcu, jak się upija w oberży, o matce zginającej w polu zbolały grzbiet...

   Pewnego dnia zobaczyłem, jak jeden z chłopców blednie i pada zemdlony. Wyniosłem go na powietrze i dałem mu się czegoś napić. »Jadłeś coś dzisiaj rano?« — spytałem. Potrząsnął głową. »A wczoraj?« Znów potrząsnął głową. »Więc nigdy nie jadasz?« — »Czasami — szepnął — kiedy mama przyniesie do domu banana albo trochę chleba. Jak jestem głodny i nic nie ma do jedzenia, mama mi mówi, żebym się napił wody, to głód przejdzie...«

 

 Słowo Boże na niedzielę 26 lipca 2020 r. 

Stare kroniki klasztorne opowiadają historię niezwykłej zakonnicy. Pochodziła ona z bardzo bogatego rodu i od dziecka pełniła zaszczytną służbę na dworze królewskim. Ze względu na nieprzeciętną urodę, prawe cechy charakteru i talent poetycki, stała się szybko pierwszą damą dworu. Niespodziewana śmierć królowej uświadomiła jej kruchość i ulotność rzeczy tego świata. Postanowiła więc wstąpić do klasztoru. Ale miała pecha, bo nigdzie nie chciano jej przyjąć. Wszędzie tłumaczono, że takie niepospolite piękno wprowadziłoby niepokój w mury klasztorne.

 Słowo Boże na niedzielę 19 lipca 2020 r. 

Pewien człowiek pisał szyderczo w liście do redakcji katolickiej gazety: - Szanowny Panie! W tym roku prze­prowadziłem godne uwagi doświadczenie: na wiosnę w każdą niedzielę, zamiast iść do kościoła, pracowałem w polu - siałem i sadziłem, w lecie w każdą niedzielę żniwowałem, a jesienią, znowu w niedzielę, zbierałem owoce. Moje plony są znacznie większe niż sąsiadów, którzy żadnej niedzieli nie opuścili kościoła. Co Pan na to powie? Redakcja opublikowała powyższy list z dopiskiem: Bóg reguluje swe rachunki nie zawsze w porze jesiennej.

 Słowo Boże na niedzielę 12 lipca 2020 r. 

W jednej z krakowskich kawiarń siedzieli kiedyś przy stoliku: Włodzimierz Tetmajer, Jan Skotnicki, Leon Wy­czółkowski i inni twórcy z tamtejszego środowiska arty­stycznego. Wśród nich był Brat Albert Chmielowski. Pochylony wiekiem, w zgrzebnym habicie, z drewnianą protezą zamiast nogi, pogodny, tryskający humorem, pełen radości życia. Malarz i dyplomata, Jan Skotnicki, w pew­nej chwili pochylił się w jego stronę, ażeby zapytać go o coś, co intrygowało ich wszystkich od szeregu lat. „Bracie, proszę mi szczerze odpowiedzieć, wiem, że brat szukał szczęścia w wojaczce, w walce o Polskę. Wiem, że brat szukał ukojenia w nauce, sztuce. Czy wreszcie dzisiaj, w tym habicie, znalazł brat to, czego pragnął?” Brat Albert roześmiał się na to pytanie, położył rękę na dłoni Skotnickiego i patrząc mu w oczy odpowiedział: „Mam schronisko i stowarzyszenie mych braci w Kra­kowie, Tarnowie, we Lwowie i w Zakopanem. Rozdałem w tym roku 20000 bochenków chleba, 12000 porcji kaszy, daję nocami dach nad głową setkom tych, którzy go nie mają. Niech ci bracie Janie, to służy za odpowiedź”.

 Słowo Boże na niedzielę 5 lipca 2020 r. 

Jedno z czasopism katolickich zamieściło na swoich łamach bardzo ciekawą historię człowieka, który w swoim dzieciństwie chorował na chorobę skrzywienia kręgosłupa. Człowiek ten wspomina, że od małego dziecka bardzo cierpiał psychicznie z tego powodu, że miał skrzywiony kręgosłup. Skrzywienie to nie było tak bardzo widoczne wtedy gdy był ubrany. Ale kiedy przyszło mu zdjąć koszulę, jego plecy wyglądały okropnie. Doprowadziło to do tego, że zaczął nienawidzić swego kalectwa. Pewnego razu w szkole do której uczęszczał, przeprowadzano okresowe badania lekarskie. Stojąc w kolejce do gabinetu lekarskiego, chłopiec drżał ze strachu i wstydu na myśl o tym, że przyjdzie się mu rozebrać przed szkolnym lekarzem i że ten zobaczy jego skrzywione plecy.

 Słowo Boże na niedzielę 28 czerwca 2020 r. 

W jednej z sekwencji filmu zatytułowanego „Amery­kański Hymn” przedstawiona jest bardzo smutna scena. Ukazuje ona młodego mężczyznę, który nie chce się pogodzić z tym faktem, że w nieszczęśliwym wypadku stracił jedną nogę. Ten młody człowiek buntuje się przeciw Bogu, ludziom i samemu sobie. Zamyka się w swoim pokoju i nikogo nie chce wpuszczać do środka oprócz dziewczyny, którą podziwia i kocha. Cały czas spędza w półmroku, przy zasłoniętych oknach, słuchając muzyki.
A oto inne jakże odmienne wydarzenie wzięte prosto z życia. Na ruchliwej miejskiej ulicy, wypełnionej hałasem przejeżdżających samochodów i przechodzących ludzi daje się słyszeć czyjś przepiękny, ciepły, wypełniony optymiz­mem i radością życia śpiewający głos. Wielu przechod­zących ludzi, ten wypełniony ciepłem, miłością i pokojem śpiew, chwyta za serce. Podchodzą więc bliżej, aby zobaczyć kto tak cudownie śpiewa? Jakie wielkie jest ich zdumienie, gdy widzą, że śpiewającym jest młody człowiek bez nóg, siedzący na wózku inwalidzkim i po­pychający ten wózek kikutami rąk.

 Słowo Boże na niedzielę 21 czerwca 2020 r. 

Czasem ktoś namawia, do wyrzeczenia się wiary w Chrystusa. Takie  wydarzenie opisuje Sienkiewicz „W pustyni i w puszczy”. Polski chłopiec, Staś Tarkowski, znalazł się wśród wojsk mahometańskich w Sudanie. Ich wódz, Mahdi, wzywa go i proponuje, by stał się muzułmaninem.- Czy chcesz przyjąć moją naukę? — pyta. Staś odpowiada, że nie może przyjąć nauki, której nie zna. - To ją poznasz — mówi Mahdi. Na to Staś: — Gdybym przyjął, uczyniłbym to ze strachu, jak tchórz i człowiek podły. A czy zależy ci na tym, by twoją wiarę wyznawali tchórze i ludzie podli?... Jestem chrześcijaninem, jak i mój ojciec.
Staś wiedział, że odrzucając mahometanizm, naraża się na niełaskę muzułmanów, a może nawet na więzienie. Znajomy Grek chciał go ratować i proponował, by tylko na zewnątrz przyjął religię Mahometa, a w sercu pozostał chrześcijaninem. Staś odrzucił to jako niegodną obłudę. Mimo to jednak zdołał się uratować: zarówno on jak i jego towarzyszka Nel. Staś postąpił zgodnie z nauką Pana Jezusa: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą”. Nasza dusza bowiem i nasze zbawienie ważniejsze są nawet od życia ciała.