Słowo na niedzielę 24 marca 2019 r.
W czasie rządów komunistycznych w dużym mieście zaproszono kosmonautę do przedszkola. Długo opowiadał dzieciom o swoich podniebnych przygodach i przeżyciach. Dzieci słuchały, zapatrzone w niego jak w tęczę. W pewnym momencie pilot przeszedł do sedna sprawy i zapytał: „Dzieci, kto z was wierzy w Boga?”. Podniosły się wszystkie ręce.- A gdzie jest Bóg? - Bóg jest w niebie - odpowiedziały dzieci. - Ależ dzieci drogie, ja tyle razy latałem po niebie, a Pana Boga nigdy nie widziałem. Wtedy podniosła się jedna dziewczynka i powiedziała: „Ale gdyby pan spadł na ziemię, to by pan zaraz Pana Boga zobaczył”. Wszystkie dzieci wybuchnęły głośnym śmiechem.
Jak tamten kosmonauta chciał przekonać dzieci, że nie ma Boga, tak dziś w Polsce środki masowego przekazu w różny, zakamuflowany, czy nawet jawny sposób forsują takie hasła i styl życia, jakby Boga nie było. Któregoś dnia, we wrześniu 2002 roku, Telewizja Polska podała, że 80 procent Polaków nie widzi różnicy między związkiem małżeńskim zawartym w Kościele a partnerskim związkiem między homoseksualistami i uznała to za widoczny postęp Polaków w dziedzinie tolerancji i świeckiego nastawienia do etyki. A przecież ta informacja była na pewno kłamliwa.
„Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza” (Mt 18, 6).
Ta bardzo stanowcza groźba Pana Jezusa w stosunku do gorszycieli, niech będzie przestrogą i dla każdego z nas. “Biada temu, przez kogo przychodzi zgorszenie”. Musimy zrobić sobie dzisiaj dokładny rachunek sumienia, czy przypadkiem nie jesteśmy zgorszeniem dla innych? Czy nasz zły przykład, słowa i zachowanie nie spowodowały u kogoś utraty wiary i szczęścia? Błogosławieni jesteśmy, jeśli możemy powiedzieć, że nie mamy nikogo na sumieniu, nikomu nie daliśmy zgorszenia, dla niego nie staliśmy się przyczyną ich zguby, utraty wiary, zejścia na bezdroża.
A Tymczasem niektóre zgorszenia są świadomie promowane przez instytucje państwowe i organizacje międzynarodowe. Jako przykład może posłużyć program wychowania seksualnego dzieci i młodzieży. W Internecie można znaleźć: Standardy edukacji seksualnej w Europie, czyli zalecenia Biura Regionalnego Światowej Organizacji Zdrowia dla Europy i Federalnego Biura ONZ ds. Edukacji Zdrowotnej na temat wdrażania seksualności w różnych grupach wiekowych. Czy te „Standardy…” przyniosą dobre czy złe owoce?
ks. mgr Bernard Twardowski