Słowo na niedzielę 5 sierpnia 2018 r. 

  Dawniej w Polsce w wielu środowiskach wiejskich i w małych mia­steczkach coraz trudniej było o pracę. Znający to zagadnienie oceniają, że co drugi Polak w wieku produkcyjnym nie miał zatrudnienia (sierpień 2005 r.). Wielu wyjeżdżało do pracy za granicę. Wielu tam zostało na stałe. Ucierpiały na tym małżeństwa i dzieci, cierpiały całe rodziny. Niektóre z nich nawet się rozpadły. Być może był to dla nas czas dotkliwej próby. Może też Pan Jezus chciał nam pokazać, że bez niego nic nie możemy uczynić, jeśli od Niego się odłączymy i będziemy polegać tylko na sobie. „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mt 16, 26).

   Dwudziestoletnia Mariola pojechała do Rzymu. Miała pracować jako kelnerka w restauracji. Po kilku dniach zabrano jej pa­szport. Została wielokrotnie zgwałcona, a potem sprzedana do domu publicznego. Cudem udało się jej uciec. Uratowała ją polska siostra zakonna. Po załatwieniu formalności, Mariola wróciła do kraju. Rodzinie i przyjaciołom nie chce mówić o swoim pobycie w Rzymie.

Jola chciała lepiej się urządzić. Postanowiła wyjechać na kilka miesięcy do Londynu. Musiała zostawić pod opieką swojej mamy maleńką córeczkę. Linda miała zaledwie półtora roczku. Wróciła do domu po dwóch miesiącach. Praca nie była zbyt ciężka (praco­wała w ogrodnictwie). Zabijała ją rozłąka z dzieckiem.

   W Chicago przy „ścianie płaczu” każdego ranka stoi grupka Polaków. Pracują w różnych zawodach. Około szóstej rano podjeż­dżają samochody. Zabierają ludzi do pracy. Pośród nich są i tacy, którym sporadycznie udaje się otrzymać jakąkolwiek pracę. Mit o Ameryce bardzo szybko zamienia się w koszmar byle jakiego bytowania. To prawdziwa walka o przeżycie. Częściej wegetacja.

   Potrzebny jest chleb codzienny i coś do chleba. Czasem jed­nak ten chleb staje się chlebem upokorzenia, chlebem płaczu, bądź chlebem nieprawości.

   Pan Jezus w niepojętej swojej miłości daje siebie. Karmi sobą, jak chlebem. „Tro­szczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy” (J 6, 27).

Sam Zbawiciel daje o sobie świadectwo: „Jam jest chleb życia. Kto do mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie” (J 6, 35).

   Prawdziwie Jezus Chrystus jest tym chlebem, który zaspokoi wszelki głód ludzki.

ks. mgr Bernard Twardowski