Słowo Boże na niedzielę 14 czerwca 2020 r.
W czasie wojny domowej w Hiszpanii przywieziono do szpitala polowego ciężko rannego żołnierza. Po udanej operacji lekarze wyrokowali temu żołnierzowi duże szanse powrotu do zdrowia. Był tylko jeden problem - ten żołnierz nie chciał przyjmować w szpitalu żadnego pokarmu. Pielęgniarki i siostry zakonne próbowały wszystkich sposobów, aby nakłonić go do jedzenia, ale na próżno. Żołnierz ciągle odmawiał wzięcia czegokolwiek do ust. Jeden z przyjaciół tego żołnierza podejrzewał, że jego kolega bardzo tęskni za swoim rodzinnym domem. Dlatego ofiarował się, że pójdzie do domu rodzinnego tego żołnierza i przyprowadzi jego ojca. Kiedy przyszedł do jego domu i opowiedział rodzicom co dzieje się z ich synem, ojciec zaraz gotowy był do drogi. W tym czasie matka upiekła bochenek chleba, który zapakowała i przesłała synowi. Ranny żołnierz ucieszył się bardzo widokiem swego ojca, lecz ciągłe nie chciał jeść. Wtedy jego ojciec powiedział do niego: - Synu przyniosłem ci chleb z domu, który upiekła dla ciebie twoja matka. Na te słowa rozpromieniła się twarz żołnierza. - Moja mama upiekła dla mnie chleb? Dajcie mi zaraz kawałek! Od tego momentu ranny żołnierz zaczął normalnie jeść i wkrótce wrócił do pełnego zdrowia.