Słowo na niedzielę 05 lipca 2015 r.
„Dziwił się też ich niedowiarstwu”. Nakreślę tu krótko dwie postacie. Pierwsza, nisko moralnie stojąca kobieta. Wyrzekła głośno, z tupetem: „Ja nie idę do kościoła, bo za wiele cierpiałam”! A druga osoba: bł. Eugenia Smet. Cierpiała na raka i co mówiła: „To mój ukryty skarb! Bóg wie, że mi go dał. A ja kocham wszystko, co Bóg daje. Jezu, ja nie chcę prosić o uzdrowienie. Ja tylko dziękuję za to, co Ty mi dajesz”. Widzimy różnicę. Tylko drugie zdanie ma wartość wobec Boga i wobec myślących, szlachetnych ludzi. To zasługa wiary. W piewszym zdaniu wiary nie ma. Pozostaje tylko wstyd i hańba. Może być coś gorszego. Ludzie którzy nie mają wiary, łamią się, uciekają od życia. Chłopiec miał tylko 17 lat, a już chodził posępny, smutny, ponury. Co mu się stało?