Słowo na niedzielę 1 marca 2015 r.

      W 2002 r. grupa naukowców przeprowadziła szczegółowe badania obrazu Matki Bożej z sanktuarium Coromoto w Wenezueli. Po ich zakończeniu biskupi tego kraju napisali list do wiernych, w którym czytamy: „Niewątpliwie odnowi to wiarę wszystkich Wenezuelczyków. Jest to dla nas zachętą, by zwrócić swe życie ku Bogu i przyjąć wezwanie, jakie Maryja skierowała do naszych przodków". A było to wezwanie do wiary. 

Ten niewielki obraz (2 x 2.5cm) Matki Bożej z Dzieciątkiem na ręku stał się znakiem dzięki któremu wielu uwierzyło w Jezusa Chrystusa. Matka Boża objawiła się jednemu z plemion indiańskich, które z oporem otwierało się na ewangelizację. Jak mówi tradycja, w roku 1651, wódz szczepu Coromoto, przechodząc z żoną przez rzekę ujrzał kobietę, która uśmiechając się do niego, powiedziała: „Idź tam gdzie mieszkają biali i niech ci poleją wodę na głowę abyś wszedł do nieba". Obraz Pięknej Pani i jej słowa ciągle mu towarzyszyły i nie dawały spokoju. Aż w końcu przeprowadził się ze swoim plemieniem w pobliże osiedla Hiszpanów, gdzie rozpoczął przygotowanie do chrztu. Jednak po pewnym czasie wódz zatęsknił do życia w lesie. nieskrępowanego prawem białych ludzi. Postanowił zrezygnować z dalszego przygotowania do chrztu. Smutny i rozbity wewnętrznie wrócił do domu. I wtedy niespodziewanie na progu zjawiła się Piękna Pani. którą wcześnie spotkał nad górskim potokiem. Zgromadzeni w domu byli zauroczeni jej widokiem i blaskiem, który bił od niej. Wódz Coromoto po chwili milczenia powiedział z niezadowoleniem: „Jak długo jeszcze mnie będziesz prześladować? Możesz sobie wracać. Już nie będę więcej robił tego, co mi nakazujesz. Przez Ciebie zostawiłem moje pola i moje posiadłości i przyszedłem tutaj, aby ciężko pracować". Po czym chwycił wiszący na ścianie łuk i strzałę i wymierzył w kierunku Matki Bożej. I doświadczył wtedy dziwnej mocy. Łuk wypadł mu z ręki, a pokój ogarnęła ciemność, zaś Piękna Pani znikła. Po pewnym czasie wódz Coromoto spostrzegł, że ma w ręku niewielki obrazek Pani, do której przed chwilą mierzył z łuku, Taki był początek wiary wodza i całego plemienia Coromoto oraz wielu innych plemion indiańskich. Nie przegapili znaku, który Bóg im zesłał.

      Dzisiaj ten niewielki obraz jest także znakiem dla współczesnego człowieka, nie tylko z powodu wydarzeń, które miały miejsce kilka wieków temu, ale przede wszystkim ze względu na zaskakujące wyniki badań naukowych nad tym obrazem. Widać na nim wiele typowo indiańskich symboli. Taki charakter mają korony Jezusa i Maryi. Ponadto oczy Maryi oglądane przez mikroskop, mimo miniaturowych rozmiarów rzędu tysięcznych części milimetra, okazały się niezwykle dokładnie przedstawione. Wyraźnie widać tęczówki i gałki oczne. Co więcej, odbija się w nich maleńka postać człowieka. To jest niemożliwe, aby człowiek, szczególnie dawnych wieków mógł go namalować. Tak jak obraz z Guadalupe, tak i ten, stanowi zagadkę dla nauki. Dla ludzi wiary nie jest to zagadka, tylko znak z nieba, zesłany przez Boga, abyśmy uwierzyli i mieli życie wieczne.

      Apostołowie na Górze Tabor nie przegapili znaku z nieba. Błogosławieństwo z Góry Tabor spływa także na każdego z nas, gdy wsłuchujemy się w słowa, które dały się słyszeć w czasie przemienienia: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. Słuchać Jezusa to znaczy uwierzyć w Niego, uwierzyć jego słowom i iść za Nim.

 

ks. mgr Bernard Twardowski