Słowo na niedzielę 7 grudnia 2014 r.
Pamiętam to do dziś. Godzina 6.00 rano. W kościele tłum ludzi, głowa przy głowie, jak w największe święta. Wspinam się na czubki palców, żeby widzieć ołtarz. Dzwonek. Wychodzi ksiądz. Spuśćcie nam na ziemskie niwy Zbawcę z niebios, obłoki! Świat przez grzechy nieszczęśliwy wołał w nocy głębokiej”. To był potężny śpiew, który drżał, unosił tęsknotę za Bogiem, którego utraciliśmy, z oczekiwaniem, żeby okazał gest, że nie zapomniał o nas, że jest, wychodzi ku nam.
Roraty - Msza święta ku czci Matki Bożej. Zgaszone światła w kościele. Tylko na ołtarzu pali się przewiązana białą wstążką świeca. Małe światełko w ciemności to Matka Zbawiciela, która uczy, jak czekać na Boga. Roraty mają w Polsce długą tradycję. Przygotowywały na owocne przyjęcie Boga w znaku Dzieciątka. Warto więc wpisać je w duchowy, adwentowy grafik, bo nakierowują myśli, pragnienia i czyny na spotkanie Pana, który tęskni za człowiekiem i tak „umiłował świat, że Syna swego dał” (J 3, 16).
Już w XIII w. przedstawiciele społeczeństwa – król Polski, prymas, senator, ziemianin, rycerz, mieszczanin i chłop – na rozpoczęcie Adwentu, osadzając świece w lichtarzu i zapalając je, mówili: „Jestem gotów na sąd Boży”. Słowa te wyrażały duchową gotowość na spotkanie z Panem, który przyszedł na ziemię przed wiekami jako Dziecko i przyjdzie na końcu czasów, by sprawiedliwie i miłosiernie nas sądzić. Przychodzi również tu i teraz, każdego dnia, w swoim Słowie, Eucharystii, w bliźnim, w sakramentach i wydarzeniach dnia codziennego.
Nie tak dawno jeszcze, zwłaszcza na wsi, w grudniowe dni, kiedy pracy było już mniej, w Adwencie praktykowano tzw. „szarą godzinę”. Pod wieczór wieś ogarniała cisza. Przerywano zajęcia w gospodarstwie. W domu gromadziła się cała rodzina. Nie palono lampy. Panował półmrok. Oddawano się rozważaniu Pisma Świętego, lekturze żywotów świętych. W długich chwilach ciszy, w zadumie rozważano teksty, które nawiązywały do przyjścia Zbawiciela.
Godzina łaski. 8 grudnia, uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Przez ten przywilej Bóg zachował Maryję od jakiegokolwiek grzechu. W Maryi było zawsze „tak” wobec woli Boga. W nas natomiast – skażonych grzechem pierworodnym – jest w duszy podział, rozdarcie. Niektóre sprawy łączymy z Bogiem, inne rezerwujemy tylko dla siebie. Życie z Bogiem w pełnej jedności oznacza całkowite oddanie się Mu we wszystkim. Patrząc na Niepokalaną, wstydzimy się naszych grzechów. To święty wstyd, który wzbudza nieustanną tęsknotę za życiem w łasce.
W 1947 r. Matka Boża ukazała się włoskiej pielęgniarce Pierinie Gilli. Powiedziała: „Życzę sobie, aby każdego roku 8 grudnia w południe obchodzono uroczyście Godzinę łaski dla całego świata. Dzięki modlitwie zanoszonej w tej godzinie ześlę niezliczone łaski dla duszy i ciała. Będą liczne nawrócenia”. Maryja życzy sobie i prosi o modlitwę (12.00-13.00) za tych, którzy od Boga odeszli.
ks. mgr Bernard Twardowski