Słowo Boże na niedzielę 3 maja 2020 r. 

Krąży żart związany z pandemią. Diabeł mówi do Boga: „Jakoronawirusem pozamykałem Twoje kościoły”. „A ja przeciwnie: we wszystkich domach pootwierałem kościoły" — odpowiedział Bóg. Prawdę tego dialogu zdaje się potwierdzać życie. Osobiście brakowało wiernymliturgii wielkanocnej, uroczyście sprawowanej w kościele w otoczeniu wspólnoty wiary. Brakowało ołtarza,grobu Pańskiego, procesji rezurekcyjnej i wielu innych rzeczy. Z poczuciem tego braku wierni stanęli przy domowym ołtarzu w pokoju. W internecie zaczęła się Msza św. Nie bylisami. Na monitorze komputera widać, nieliczną wspólnotę wiary, która czynnie, przez czytanie tekstów liturgicznych, odpowiedzi, modlitwę, włączała się w sprawowanie liturgii mszalnej.

Muszę przyznać, że ta Msza św. Wielkanocna pod pewnymi względami była niepowtarzalna i swoją mocą sięgała najgłębszych pokładówserca. Gdy przyjdzie czas sprawowania liturgii wielkanocnej w normalnych warunkach, to wspomnienie pandemicznej liturgii wielkanocnej pozostanie jej najgłębszym dopełnieniem.

W podobnym duchu słyszałem wypowiedzi moich znajomych. Z jakimś niedosytem włączali się do liturgii transmitowanej przez media. Wcześniej jednak własne domy zamieniali niejako w kościoły domowe. Były w nich ołtarzyki, przy których wspólnie modlili się i włączali do liturgii transmitowanej przez media. Niektórzy uczestnicząc w obrzędzie poświęcenia paschału w świątyni zapalali własny paschał wmieszkaniu. I teraz, gdy uczestniczą w transmitowanej Mszy św.zapalają swój rodzinny paschał. I chociaż bardzo odczuwali brak uroczystej liturgii paschalnej w świątyniach, to liturgia w rodzinnych domach głęboko przeorywałaserca. Te przeżycia będą nieocenionym pogłębieniem przeżywania tajemnic paschalnych, gdy będzie możnauczestniczyć w nich w świecie wolnym od pandemii koronawirusa.

   Nieraz wydaje się nam, że Jezus zabrał nam wolność. Nie! Jezus nie zabiera nam wolności. Niemniej, bardzo konkretnie wskazuje, że jedyną bramą prowadzącą do Ojca jest życie zgodnie z Dobrą Nowiną.

   Nieraz wybieramy łatwiejsze rozwiązanie problemu. Takie pójście na skróty. Dlaczego? Bo chcemy szybkich rezultatów. Zdarza się, że później tego żałujemy. W głębi duszy mówimy: Źle wybrałem, trzeba było poczekać, na pewno było lepsze rozwiązanie.Jak to mówią, co nagle, to po diable.

   Nasze życie to nieustanny wybór. Wstaję czy śpię nieco dłużej? Jeans czy sztruks? Kawa czy herbata? Być miłym czy gburem? Uczciwym czy złodziejaszkiem? Żyć pełnią życia czy tak na niby? Oglądać transmisję, uczestnicząc we Mszy św. czy nie oglądać? Przyznać się do błędu czy tkwić w nienawiści?

   Jeśli pragniesz dokonywać właściwych wyborów, za dewizę swojego życia obierz motto: Co na moim miejscu zrobiłby Jezus? Być może nieraz to „jezusowe” rozwiązanie będzie trudniejsze. Nieraz odnalezienie bramy, przy której stoi Jezus - Pasterz, będzie wymagało poświęcenia i systematycznej pracy. Ale… warto poszukać, warto poczekać, warto dokonać właściwego wyboru. Jezus jest jedyną bramą, którą wchodzi się do szczęścia.

ks. mgr Bernard Twardowski