Słowo Boże na niedzielę 8 marca 2020 r. 

W latach triumfu hitlerowskiej ideologii przywódca „brunatnej młodzieży” Baldur von Schirach, później więzień norymberski, streszczał swój program wychowania młodzieży niemieckiej w słowach: „Nasze dusze zapisujemy diabłu, nasze serca dziewczynom, a nasze ciała Adolfowi Hitlerowi”. W tym samym czasie inny Niemiec, nawrócony na katolicyzm wybitny teolog protestancki Franciszek Heiler, twórca protestanckiego Trzeciego Zakonu św. Franciszka, udawał się z grupą swych słuchaczy do Rzymu, aby osobiście, u źródeł, zetknęli się z wiarą katolicką. Ten sam czas, te same słowa propagandy, nagonka i strach, perswazja władz i radykalna walka z Chrystusem, i dwie tak różne postawy wobec tej rzeczywistości. Hitler zastrzelił się, Schirach został osądzony i skazany, a pastor Heiler jeszcze długo po wojnie wielokrotnie zdążał do Rzymu, aby karmić swą duszę i porywać innych mądrością Ewangelii.

Każdy czas i każde miejsce jest dobre, by powrócić do Chrystusa, udać się do Niego, zachwycić się Jego słowami i czynami. To od człowieka bowiem zależy, które treści życia zaczynają nabierać szczególnego znaczenia, są dla niego drogowskazem w czas wyboru drogi i źródłem siły do wędrowania.

   Wybór między dobrem a złem, między służbą w „krainie błądzenia”, choćby przy wypasie świń - z poczuciem upokorzenia i zepchnięcia na margines życia społecznego - a służbą ojcu jest udziałem wszystkich pokoleń i ludzi każdego czasu. W sowieckiej Rosji można było przyjąć posadę urzędnika czy milicjanta, by korzystać z przywilejów, jakie daje władza. Można też było wiernie trwać przy własnych przekonaniach, narażając się w każdej chwili na prześladowanie. Przez 30 lat Maria Stang, radziecka chrześcijanka, Niemka pochodząca z miejscowości Volga, deportowana do Kazachstanu za swe przekonania religijne, w każdą niedzielę gromadziła u siebie wiernych na modlitwie. Dzieci i dorosłych uczyła katechizmu, narzeczonych przygotowywała do sakramentu małżeństwa, sprawowała obrzędy pogrzebowe, a przede wszystkim udzielała Komunii św., którą konsekrował oddalony od niej wiele kilometrów kapłan - wędrowiec po Kazachstanie. Za każdym razem gdy rozdzielała Eucharystię, czyniła to z żarliwością, w duchu bojaźni i prawdziwej czci. Każdy gest, namaszczenie twarzy, milczenie i złożone dłonie świadczyły o jej ogromnej wierze i zdecydowanym wyborze Jezusa. Czy posługa nieznanej kobiety, podejmującej część posługi kapłańskiej, odmieniła Rosję? Wielu uważa, że jedynie takie postawy świeckich wiernych pozwoliły przechować „resztki” wiary w narodzie rosyjskim. A więc, każdy czas i każde miejsce jest dobre, by powrócić do Chrystusa.

ks. mgr Bernard Twardowski