Słowo na niedzielę 18 sierpnia 2019 r. 

22 sierpnia Kościół wspomina błogosławionych rodziców św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Przypatrzmy się im. Każdy człowiek, a zwłaszcza chrześcijanin, powołany jest do świętości życia. Kościół przypomina, że ludźmi świętymi powinni być także małżonkowie, którzy trudzą się i podejmują wiele ofiar, by wychować swoje dzieci. Święta Teresa z Lisieux darzyła swoich rodziców wdzięczną miłością i pisała o nich w Dziejach duszy z naj­wyższym uznaniem. Ojciec Święty Benedykt XVI zade­cydował o ich beatyfikacji w 2008 r.

   Ludwik Martin nosił się z zamiarem wstąpienia do zakonu  augustianów. Jednak doświadczony zakonnik powiedział mu otwarcie, że to nie jest jego droga. Z pokorą przyjął taką decyzję i zaczął szukać towarzyszki życia. Bóg sprawił, że w 1858 r. spotkał Zełię, kobietę głęboko reli­gijną, i od ra­zu ją bardzo pokochał. Po 3 miesiącach wzięli ślub.

   Fundamentem ich wzajemnej miłości było umiłowanie nade wszystko Boga, miłość do bliźnich i do swoich dzie­ci. Pomiędzy nimi zaistniała głęboka duchowa więź.

Ludwik Martin był cenionym w Lisieux zegarmistrzem, zaś jego żona Zelia prowadziła zakład koronkarski. Po pewnym czasie Ludwik zamknął warsztat zegarmi­strzowski i pomagał żonie. Do zatrudnionych przez żo­nę kobiet małżonkowie odnosili się zawsze z wielkim szacunkiem.

Byli szczęśliwym małżeństwem. Pani Zelia, z domu Gué­rin, lubiła powtarzać: „Bóg jest Panem, Mistrzem, więc czyni, co chce”. Ulubionym westchnieniem Ludwika Martin było: „Bóg, pierwszy, któremu służę”. Stwór­ca obdarzył ich dziewięciorgiem dzieci, czwórka z nich zmarła bardzo wcześnie. Pozostałe z piątki dziewcząt po kolei wstępowały do karmelu, jedna z nich została wizyt­ką. Najbardziej znaną z córek jest najmłodsza, św. Te­resa od Dzieciątka Jezus. Swojego ojca nazywała kró­lem. Podziwiała go za to, że wspomagał chorą na raka piersi mamę Zelię, a po jej śmierci, w sierpniu 1877 r., sam wychowywał dziewczęta, troszcząc się o ich religij­ną formację. Czynił to przede wszystkim przez solidną pracę i modlitwę.

   W 1889 r. Ludwik poważnie zachorował na miażdżycę, przeszedł dwa paraliżujące udary mózgu i przez 3 lata był hospitalizowany. Wszystko znosił z wielką cierpliwością, powierzając się Bożej Opatrzności. Zmarł 29 lipca 1894 r. Mała Teresa napisała o swoich rodzicach, że bardziej byli godni nieba niż ziemi.

   Pomyślmy dzisiaj z wdzięcznością o naszych rodzicach, o tych żyjących i tych, którzy już odeszli do Pana. Podziękujmy Bogu, że nauczyli nas, jak Go kochać i jak się do Niego modlić. Podziękujmy żyjącym rodzicom za wszel­kie dobro, a za zmarłych pomódlmy się do Ojca niebie­skiego o wieczny pokój. Prośmy też Boga, by rodziny na całym świecie pragnęły być, podobnie jak rodzina bło­gosławionych Ludwika i Zełii, Bogiem silne.

ks. mgr Bernard Twardowski