Słowo Boże na niedzielę 19 stycznia 2020 r.
Młody Japończyk, chrześcijanin, pisał w jednym z listów do znajomego księdza - misjonarza: „Mój ojciec jest członkiem Kościoła Świętości, moja matka jest metodystką, mój brat jest członkiem Kościoła episkopalnego, moja żona - baptystką, a ja jestem kongregacjonistą. Dlaczego rodzina Boga jest aż tak podzielona?"
Paradoksalna jest to sytuacja, że wspólnoty głoszące tę samą Ewangelię, której podstawową treścią jest miłość, przebaczenie i budowanie jedności, pozostają w skłóceniu i rozdziale. Zgorszenie podziału bardzo przeszkadza w pracy misjonarzom, ewangelizację czyni nieskuteczną, niszczy wysiłki mające na celu wprowadzenie chętnych i otwartych ludzi w piękno Dobrej Nowiny. Ci, którzy z woli Chrystusa mieli tworzyć jedność, z woli ludzkiej dokonali podziałów. Obok Kościoła rzymskokatolickiego istnieją Kościoły prawosławne, protestanckie, Kościół anglikański itd.
Pomimo błędów, jakie popełniali ludzie w przeszłości, zawsze też pojawiali się tacy, którzy przypominali zwaśnionym stronom, że Chrystus założył jeden Kościół: święty, powszechny i apostolski. Podejmowali szereg prób zmierzających do zjednoczenia całego chrześcijaństwa. Niektórzy z nich czynili to bez rozgłosu, ale skutecznie we własnym środowisku, miłością okazując piękno Ewangelii, niezależnie od nazwy Kościoła, do którego należeli.
27 lutego 1927 roku zmarł w Grodnie Józef Fordon (imię zakonne: ojciec Melchior), franciszkanin. Po 23 latach pracy duszpasterskiej w Wilnie i na Wileńszczyźnie, 14 VII1911 r. przyjął habit franciszkański w kaplicy Matki Bożej Bolesnej kościoła o.o. franciszkanów w Krakowie. Po powrocie do Grodna uratował podczas I wojny światowej życie kilkunastu ludzi, w tym 3 prawosławnych i 4 Żydów prowadzonych na rozstrzelanie przez niemieckich oficerów. Uwolnili oni skazańców, gdy o. Melchior poprosił, by jego rozstrzelano zamiast nich, bo za ich niewinność zaręcza. O. Melchior był niestrudzonym duszpasterzem, budowniczym kościołów, założycielem bractwtrzeźwości. Z szacunkiem odnosił się do prawosławnych i Żydów, pomagając wszystkim potrzebującym bez różnicowania religii. Założył Stowarzyszenie Służek Maryi. Ciężkim krzyżem była dla niego matka staruszka, która na skutek silnej sklerozy w ostatnich latach swojego życia upijała się publicznie. Pozostawał jednak dla niej zawsze pełen szacunku i miłości. Żył skromnie. Spał na deskach, pokrytych kocem i prześcieradłem. Miał znoszony habit i stary płaszcz. Niewiele posiadał, a na spoczynek wieczny, jak wybitną osobistość, odprowadzało go całe Grodno, bez różnicy wyznania.
Nie ma lepszego sposobu na budowanie jedności jak dobroć. Abp Herder Camara, z Brazylii, twierdził: „Sprawy, której nie można załatwić dobrocią, nie można załatwić w ogóle".
ks. mgr Bernard Twardowski