Słowo Boże na niedzielę 6 września 2020 r.
Słyszeliśmypewnie o cesarzu Neronie, który podpalił Rzym i prześladował chrześcijan?... Otóż Neron lubił układać wiersze, a potem je recytować czy śpiewać w teatrze. Cóż kiedy głos miał nienadzwyczajny i często, śpiewając, fałszował. Gdyby tylko ktoś zwrócił mu na to uwagę, natychmiast kazałby mu ściąć głowę. Dlatego wszyscy obłudnie bili mu brawo igłośno chwalili. Czy taki cesarz albo król, czy też zwykły człowiek, któremu nikt nie śmie zwrócić uwagi, może być dobry, spokojny, nie dumny, nie pyszny?... Chyba bardzo rzadko. Także my bez upominania łatwo możemystać się takimi pysznymi, kapryśnymi królami czy królowymi, choć nie mamy koronna głowie.
Pan Jezus każe nam upominać się wzajemnie.DlaczegoPan Jezus przyszedł na świat, aby założyć swoje królestwo i to takie królestwo, w którym wszyscy winni być dobrzy i kochać się wzajemnie. Pan Jezus wiedział, że zbudować takie królestwo jest bardzo trudno, bo wszyscy ludzie mają jakieś wady, jakieś złe skłonności. W celu pokonania tych naszych skłonności i grzechów Pan Jezus dał nam różne pomoce. Na pewno je znamy. Wymieńmy choćby spowiedź, Komunię świętą i obowiązek wybaczania sobie uraz. W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus mówi o upominaniu jako bardzo ważnym środku, bardzo ważnej pomocy, byśmy mogli stać się dobrymi obywatelami Jego królestwa. Pan Jezus często podkreślał znaczenie upominania w ten mniej więcej sposób:sposób: nikt nie potrafi dobrze dostrzec własnych wad i własnych grzechów, jest w stosunku do nich jakby ślepy. Natomiast błędy innych widzi bardzo łatwo.
Starożytny bajkopisarz grecki Ezop tak to wyraził: Każdy z nas nosi na sobie dwie torebki: jedną z przodu, na piersiach, a drugą z tyłu, na plecach. Do tej z przodu wkłada błędy i grzechy dostrzeżone u innych, a do tej z tyłu — własne wykroczenia. Pomyślmy, które lepiej widzi?... Tak, te z przodu, te u innych.
Dlatego też Pan Jezus czynił bardzo słusznie zalecając, by inni zwracali nam uwagę na nasze wady, bo sami prawie nigdy ich nie widzimy, prawie nigdy nie zaglądamy do tej torebki na plecach, a często, nawet bardzo chętnie, do tej na piersiach. Dlatego starajmy się znosić cierpliwie upomnienia. Niech nikt nie mówi o was: patrzcie, jaki niedotykalski czy niedotykalska, nie pozwala sobie nawet jednego słowa powiedzieć.
Dlaczego tak nie lubimy, gdy ktoś nas upomina? Zasadniczo dlatego, że ludzie rzadko upominają nas z dobrocią i miłością. Bez miłości natomiast nie może być nic dobrego, tym bardziej upomnienia. Upominając kogoś, dotykamy zwykle jakiegoś bolesnego miejsca w jego duszy, jakiejś rany. Tymczasem wielu czyni to niedelikatnie, bez dobroci i przez to sprawia ból upominanemu.
Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii uczy, jakie winno być dobre upomnienie. Mamy więc upominać się jak bracia a nie jak wrogowie, czy obcy. A więc trzeba upominać z dobrocią i miłością.
ks. mgr Bernard Twardowski