Słowo na niedzielę 26 lipca 2015 r.

      Prawdopodobnie, św. Terasa mawiała, że gdyby Jezus przyszedł dzisiaj na ziemię i uczęszczał do szkoły, jak każdy inny uczeń to zdałby wszystkie egzaminy z wyjątkiem jednego - matematyki. Rozmnożenie chleba na pustkowiu przez Jezusa, urąga wszelkim prawidłom matematycznym. Pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby wystarczyły, aby nasycić głód pięciu tysięcy mężczyzn nie licząc kobiet i dzieci. Co więcej, zebrano jeszcze dwanaście koszy ułomków, jakie pozostały po ucztujących.            

                                  

      Stało się to możliwe, ponieważ logika rzeczywistości, jaką przynosi Chrystus nie zawsze jest zgodna z prawami ekonomi. Lub wręcz stoi w sprzeczności z nimi, gdy chodzi o najważniejsze ewangeliczne prawo, prawo miłości. Niektórzy jednak usiłują miłość podporządkować prawom ekonomi. Kierując się „miłością” potrafią dać innym bardzo wiele. Lecz za tym dawaniem kryje się pytanie; co ja z tego będę miał? Za tym dawaniem kryje się nadzieja otrzymania w zamian jeszcze więcej. Takie pytania i nadzieje mogą tylko świadczyć o tym, że kierujemy się w życiu tzw. „miłością kupiecką”, która nie ma nic wspólnego z miłością, o której naucza Chrystus. Ta miłość, dając nie pyta, co ja w zamian otrzymam, ta miłość jest służbą, niosącą bezinteresowną pomoc bliźniemu.

      Z miłości do zgromadzonych tłumów Jezus rozmnożył chleb, jednak w ten czyn włączył ludzką ofiarność. Chłopiec ofiarował pięć chlebów i dwie ryby. Dla tego chłopca była to wielka ofiara. To dzięki temu spotkaniu; ludzkiej ofiarność z bożą wszechmocą, stał się cud. Dzisiaj również możemy być współtwórcami takich cudów.

      35 lat temu, kobieta w średnim wieku weszła po raz pierwszy do slumsów w bardzo dużym mieście. Miała przy sobie dwa dolary, żadnej pensji ani miejsca do zatrzymania. Wszystko, co miała to świadomość, że Bóg pragnie by przyszła z pomocą najbiedniejszym. Była to Matka Teresa z Kalkuty. Dzisiaj Zgromadzenie, które założyła Matka Teresa ma 80 szkół, 70 klinik dla trędowatych, 30 domów dla umierających, 30 domów dla porzuconych dzieci, 300 autobusów ambulatoryjnych i 40 000 wolontariuszy, którzy pomagają w tej pracy. Matka Teresa dała Jezusowi do dyspozycji niewiele (2 dolary)- tak jak ten ewangeliczny chłopiec, który miał pięć chlebów i dwie ryby- a Chrystus w swej nadprzyrodzonej logice miłości rozmnożył to i nakarmił miliony.                                                                           

 

      Nasze zasoby powierzamy bankom, które z matematyczną precyzyjnością pomnażają nasze oszczędności. Nie zaniedbując bankowych oszczędności, może warto pomyśleć o powierzeniu części swych posiadłości innemu „bankowi”- Chrystusowi, który je rozmnoży jak chleb na pustyni i nakarmi miliony i uczyni je „kapitałem”, mającym nieprzemijającą wartość w poza ziemskiej rzeczywistości.

ks. mgr Bernard Twardowski