Słowo na niedzielę 25 października 2015 r. 

Jesteśmy wezwani, aby otwierać innym oczy na rzeczywistość, której nie wyczerpuje świat materialny, a która ma swoje spełnienie w wieczności. Możemy to czynić na różne sposoby i w różnych okolicznościach. Poniższa historia może być tego przykładem. Aktorka Ewa Gorzelak wychowała się w rodzinie ateistycznej, ale dzięki babci nauczyła się niektórych modlitw. Niewierzący rodzice zgodzili się na prośbę córki aby przyjęła I Komunię św. Jednak, jak mówi aktorka nie miało to większego wpływu na jej młodzieńczą wiarę, która była dla niej czymś obcym. Momentem przełomowym w jej życiu była miłość do Zbyszka, który w młodości pragnął zostać księdzem. Zrezygnował z tych planów, ale wiara nadal zajmowała ważne miejsce w jego życiu.

 Słowa przysięgi małżeńskiej wypowiedzieli w wiejskiej kapliczce Matki Bożej Bolesnej, gdzie Zbyszek przyjeżdżał kiedyś jako ministrant i modlił się w ważnych życiowych momentach. Ta wiara otwierała Ewie nowe okna, stając się źródłem siły, gdy w 2003r. u półrocznego synka Rysia zdiagnozowano nowotwór mózgu. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. Aktorka była wtedy gwiazdą serialu „Na Wspólnej”, z którego zrezygnowała, żeby czuwać przy synku. O tych ciężkich zmaganiach powiedziała: „Kiedy medycyna powoli rozkłada ręce, pojawia się wielka nadzieja, że jest jeszcze, a może przede wszystkim Ktoś, na Kim można się wesprzeć, do kogo można się zwrócić, poprosić o opiekę, po prostu się pomodlić. Ryś mi umierał na rękach. W pewnym momencie nie miał siły płakać, tylko cichutko się skarżył. Prosiłam Boga, aby szybciej go zabrał i skrócił jego cierpienie. Myślałam, że mi serce pęknie. Przyszedł ksiądz, namaścił go, dał mu sakrament chorych i zaczął się modlić o zdrowie. Wszyscy wspólnie wstawiali się za Rysiem u Boga. I wtedy zdarzył się prawdziwy cud, synek wyzdrowiał. Z pewnością było to działanie Boga!” Tc trudne doświadczenia, przeżywane z Bogiem umocniły rodzinę Ewy. Aktorka wspomina: „Wiele małżeństw się rozpada, przy tak ciężkiej chorobie dziecka. Mężczyźni często nie wytrzymują tego. To był trudny okres w naszym życiu. Dziś jestem bardzo szczęśliwa, że wybrnęliśmy z tego cało jako rodzina”.

      Jan Paweł II mówił, że przyszłość ludzkości idzie przez rodzinę. Z pewnością jest to najważniejszy teren działalności pastoralnej Kościoła. Widzimy jakie są owoce, gdy rodzina jest dobra. Bez trudu można też dostrzec owoce złego małżeństwa. Zarówno te dobre, jak i złe konsekwencje rozpowszechniają się równie szybko jak kręgi na wodzie: na dzieci, na ich małżeństwa, na znajomych itd. A te złe owoce, poranione postawy, mogą niszczyć kolejne pokolenia. Módlmy się o błogosławione owoce XIV- tego Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów nt. powołania i misji rodziny w Kościele i w świecie współczesnym. 

ks. mgr Bernard Twardowski