Słowo na niedzielę 25.06.2017 r.

  Ostateczne i pełne uwolnienie się od lęku można odnaleźć w słowach Chry­stusa z dzisiejszej Ewangelii: „Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież bez woli Ojca waszego żaden z nich nie spadnie na ziemię. U was zaś policzone są nawet wszystkie włosy na głowie. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli”. Chrystus mówi. że jesteśmy w rę­kach Opatrzności Bożej. Gdy zawierzymy Mu swoje życie, to On nas poprowadzi bez­pieczną drogą ku naszemu przeznaczeniu.

Może pamiętamy, jak czuliśmy się bezpiecznie w bliskości naszych rodziców. Byliśmy pewni ich miłości i pewni, że oni czuwają nad nami. Poniższa historia jest te­go wymownym przykładem. Julianna zo­stała porzucona pod drzwiami kościoła. Porzucone dziecko przygarnęła Siostra Rut, która w Tanzanii ratuje dzieci od śmierci głodowej. Dziewczynka zanosi­ła się płaczem, że mama jej nie chce, po­rzuciła ją. bo jej nie kocha. W Tanzanii bardzo często rodziny nie są w stanie wy­żywić dzieci i wtedy najmłodsze porzucają. Siostra Rut przytuliła Juliannę, zapewniła ją o swojej miłości i dała jej dach nad gło­wą i przynajmniej jeden, mamy posiłek dziennie. To wystarczyło, aby uratować dziecko od śmierci głodowej.

Siostra Rut i Wspólnota Dobrego Sa­marytanina z Nowego Jorku zdecydowali wprowadzić „adopcję" dzieci. Małgorzata Kaleta, koordynatorka Wspólnoty Dobre­go Samarytanina, jako pierwsza zaadopto­wała, właśnie Juliannę. Na czym to pole­ga? Adoptując dziecko będzie łożyć na je­go wykształcenie, a co ważniejsze, będzie miała stały kontakt z dziewczynką i bę­dzie dla niej mamą. Jak bardzo ważne jest to dla dziecka pokazała pierwsza rozmo­wa mamy i jej adaptowanego dziecka.

Siostra Rut powiedziała Julianie, że będzie miała mamę. Od samego ra­na dziewczynka była niesamowicie rado­sna i prosiła, aby siostra zatelefonowała do Małgorzaty. Pierwsza rozmowa na skype była niesamowitym przeżyciem dla Julianny i Małgorzaty. Małą dziew­czynką rozsadzała radość, chociaż wsty­dliwie zasłaniała sobie twarz. W pewnym momencie Małgorzata zadała pytanie, jak jej się podoba nowa mama. Zawstydzo­na powiedziała do siostry Rut: „Kocham ją”. Małgosia zapytała jaki prezent chce otrzymać, gdy się spotkają w Afryce. Ju­liana odpowiedziała: „Twoją fotografię”. „Dobrze, ale co jeszcze”- dopytywała Małgosia. „Ciastko”- odpowiedziała szczęśliwa i trochę zawstydzona dziew­czynka. Siostra później wyjaśniła, że te dzieci nie otrzymują prezentów, pojedyn­czy cukierek, ciastko to wielki prezent. Dla Julianny było najważniejsze, że jest dla kogoś ważna, może do kogoś mówić mamo, że kłoś ją pokochał i troszczy się o nią.

Do Boga zawracamy się Ojcze nasz. Gdy przyjmiemy to słowo z całym bogac­twem, wtedy w tej miłości ojcowskiej roz­płyną się wszelkie lęki, a pokój zagości w naszym sercu.

ks. mgr Bernard Twardowski