Słowo na niedzielę 23 marca 2014 r.

Chrzest jest pierwszym z siedmiu sakramentów w Kościele katolickim, który: gładzi grzechy, (grzech pierworodny), daje życie nadprzyrodzone (łaska uświęcająca), czyni nas członkami Kościoła katolickiego, daje udział w kapłaństwie Chrystusa.

      Pan Jezus ustanowił sakrament chrztu słowami: "nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego" (Mt 28, 19-20).

      Chrzci się przez zanurzenie kandydata w wodzie lub przez polanie wodą jego głowy, wypowiadając przy tym słowa: „N., ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”.

      Chrzest przyjmuje się jeden raz w życiu, ponieważ wyciska on na duszy niezatarte, duchowe znamię, "charakter", który uzdalnia ochrzczonego do uczestnictwa w kulcie chrześcijańskim.

      W razie konieczności (zagrożenia życia dziecka) każda osoba może udzielić chrztu, pod warunkiem, że ma intencję uczynienia tego, co czyni Kościół, i poleje głowę kandydata wodą, wypowiadając jednocześnie słowa formuły trynitarnej: „N. ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”.

      Konieczności przyjmowania chrztu domaga się Pan Jezus, który powiedział: "Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony" (Mk 16, 16). Powiedział też: "Jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha Świętego, nie może wejść do Królestwa Bożego" (J 3, 5).

      Obowiązkiem rodziców, powiedziałbym, że najważniejszym, jest wybór rodziców chrzestnych. Mają być oni wierzący, a to znaczy – praktykujący. Często słyszymy argument, że jest on wierzący, ale niepraktykujący. Wyobraźmy sobie malarza, gdy spytamy go o ostatnio namalowany obraz, żeby go nam pokazał. A on odpowie: „jestem malarzem, ale nie praktykuję”. Na pewno wywoła to uśmiech i wyda nam się to niemożliwe. A przecież każdy, uważający się za „fachowca”, swój fach wykonuje w życiu codziennym. Dlatego też śmieszne, nawet nierealne jest powiedzenie: „wierzący, ale niepraktykujący”.

       A więc wybierajmy wierzących chrzestnych, nie młodych, ładnych, bogatych, ale wartościowych duchowo. Bo to od nich w dużej mierze zależy rozwój duchowy dziecka. Każdy ksiądz kładzie nacisk na przygotowanie  rodziców i chrzestnych przez tzw. nauki chrzcielne. Są one po to, by uświadomić ogromne znaczenie tego sakramentu, jak też udział i ogromną odpowiedzialność, jakiej podjęli się rodzice i jaką biorą na siebie rodzice chrzestni.

      Oto kobieta, która jest wierzącą, rozmodloną uczestniczką grupy modlitewnej, zaczęła dostrzegać problemy w swojej rodzinie. Skupiały się one na jej dziesięcioletnim synu. Szukała, szukała aż w końcu znalazła przyczynę. Chrzestna, w chwili chrztu dziecka, żyła w konkubinacie, a w dodatku na tej Mszy św. przyjęła Komunię św.

     – Nie muszę mówić, że była to świętokradzka Komunia św. I co dalej, co robić? – pyta zrozpaczona matka. Trzeba to „wyrwać z korzeniami” przez poprawę życia i dobrą spowiedź św.

     Rodzice, pamiętajcie, że to nie sumienie księdza będzie obciążone, ale wasze! Za wybór rodziców chrzestnych, a także imienia dla dziecka, za przygotowanie duchowe przed chrztem jesteście odpowiedzialni również wy rodzice! I to w waszej rodzinie ten grzech będzie się ciągnął, dopóki nie zostanie „wyrwany z korzeniami”. Zazwyczaj bywa to bolesne, ale przynosi dobre owoce. I pamiętajcie: nigdy nie jest za późno, by zmienić, naprawić!

ks. mgr Bernard Twardowski