Słowo na niedzielę 22 grudnia 2013 r.

       „Nie bój się wziąć swojej małżonki Maryi do siebie, albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”. To wyjaśnienie Boga wystarczyło. Józef przekonał się, że Bóg włączył go w swój plan zbawienia, że Bóg potrzebuje go jako opiekuna Jezusa. Zaufał i zawierzył Bogu.

       Z zaufaniem i zawierzeniem Bogu nie jest łatwo, ale jest to możliwe. Mówi nam o tym następująca historia:„Normalna rodzina: rodzice, troje dzieci, niewielki domek. Normalne życie jak w każdej takiej rodzinie. Rodzice pracują, dzieci chodzą do szkoły, z wyjątkiem ich najmłodszego. Pewnego dnia rodzinę dotyka tragedia. Wada instalacji, a może inna przyczyna jest powodem pożaru, który wybuchł w domu. Zawiadomiona straż przyjeżdża gasić pożar, ludzie przybiegli, aby pomóc. Rodzice z dziećmi z domu wynoszą to, co potrafią uratować z płomieni. Jednak płomienie coraz szybciej rozprzestrzeniają się. Ratując dobytek, zapomniano o najmłodszym. Pozostał w swoim pokoiku na górze domu. Nieubłagany ogień dotarł tam szybko ze swoją niszczycielską siłą. I właśnie wtedy rodzice przypominają sobie o swoim dziecku, choć właściwie to ono samo przypomniało im o swoim istnieniu. Chłopiec stanął przy oknie i rozpaczliwie zaczął płakać i wołać: – Mamo, tato gdzie jesteście?! Mamo, tato, pomocy, ratunku! Jak na jedną komendę rodzice spojrzeli w górę. Ogarnęło ich przerażenie.

      Jak mogli zapomnieć o dziecku?! A jednak stało się. Ale teraz rzecz ważniejsza wypełniała ich serce: Jak można dziecko uratować? Jak można mu pomóc? Dziecko stoi w oknie i woła o pomoc. Nie można już wejść do środka. I wtedy ojciec dziecka staje pod oknem i z desperacją w głosie woła: – Skacz! Mówię ci, skacz! Z góry odzywa się głos: – Ja się boję, nic nie widzę oprócz dymu, nie widzę ciebie, tato! I po raz kolejny ten sam głos ojca woła: – Skacz, to nie jest ważne, że ty mnie nie widzisz. Skacz! Ja ciebie widzę, ja ciebie złapię. Dziecko przekonane przez ojca skacze z okna. Wpada w otwarte ramiona ojca, który płacząc, po raz kolejny, już tonem spokojnym, Mówi: – Najważniejsze, że ja ciebie widzę, moje kochane dziecko”.

      Historia pewnie znana, wielokrotnie opowiadana. Ale to ona przybliża nam prawdę o zawierzeniu. Dziecko zaufało ojcu. Nie widziało nic oprócz dymu i ognia. Zawierzyło ojcu i dlatego potrafiło skoczyć w niepewne i nieznane. Bo tam był, wołał i zapewniał bezpieczeństwo kochający ojciec.

      Takiego zaufania, takiego zawierzenia oczekuje od nas Bóg. Nie rozumiejąc po ludzku, nie wiedząc, czego Bóg chce od nas, dokonujemy skoku wiary w objęcia Boga. Bo Ty, Boże, możesz chcieć tylko dobra. Dlatego działaj przeze mnie i wpisuj w dzisiejszy świat swoją dobroć i miłość. Dlatego Boże, buduj przeze mnie swoje Królestwo pokoju, sprawiedliwości i świętości. Dlatego Boże, niech się dzieje Twoja wola w moim życiu, tak jak w życiu Św. Józefa.

ks. mgr Bernard Twardowski