Słowo na niedzielę 20 sierpnia 2017 r. 

   Czytałem kiedyś historię, która miała miejsce w niewielkiej tajlandzkiej wio­sce. Otóż kobieta imieniem Malai, bud­dyjskiego wyznania pod wpływem męża chrześcijanina przeszła na jego wyzna­nie. Zbyt skrupulatny misjonarz powie­dział jej, że nie powinna pokazywać się w świątyni buddyjskiej, ponieważ mo­głoby to wyglądać, że jej nawrócenie nie jest autentyczne i szczere, że tylko udaje chrześcijankę. Matka Malai pozostała praktykującą buddystką, która często chodziła na modlitwy do świątyni. Zniedołężniałą matkę, Malai przyprowadzała do bram świątyni, ale wierna zaleceniu misjonarza nie wchodziła do niej, tylko prosiła obcych ludzi, aby zabrali matkę do wnętrza i pomogli jej zapalić kadzi­dełka i oddać cześć bogom tej świątyni. Nie było z tym problemu, poproszeni chętnie służyli pomocą, ponieważ w spo­łeczeństwie tajskim, dbanie o starsze osoby jest świętym obowiązkiem. Nie było to jednak łatwe dla Malai. Serce jej pękało, że nie może osobiście pomóc matce, ale musi polegać na dobroci ob­cych. Pozostała jednak wierna wskaza­niom misjonarza.

   Pewnego dnia matka Malai zasłabła w świątyni, tak że wynie­siono ją stamtąd na rękach. Gdy córka to zobaczyła zaczęła płakać. Zauważyła to mniszka buddyjska, która zamiatała plac świątynny. Przerwała pracę dotknęła lek­ko ramienia Malai, pytając co się stało. Malai wyjaśniła, że jako chrześcijanka nie może wejść do świątyni, aby pomóc zniedołężniałej matce. Zakonnica zamy­śliła się, po czym powiedziała: „Ci. któ­rzy rozpoznają Świętego i przychodzą, aby oddać Mu cześć, nigdy nie są wśród obcych, niezależnie od ich religii. Święty obdarza ich współczującą miłością i tak stają się jedną rodziną. Nie pozwól, aby twoje serce targał żal i ból. Przez ciebie ktoś otrzymał łaskę okazania współczu­cia twojej matce. Czy nie jest to piękne?”

   Spotkanie Malai z zakonnicą buddyj­ską ma wiele wspólnego z dialogiem ko­biety kananejskiej i Jezusa. W naszym wspólnym poszukiwaniu Boga, w na­szym codziennym życiu różnego rodzaju etykiety i stereotypy dzielą ludzi na róż­nego rodzaju grupy, klasy. Autentyczne i szczere poszukiwanie sensu i celu życia, co buddyjska zakonnica nazywa „Świętym” przemienia obcych i wrogich sobie ludzi w życzliwą sobie społecz­ność. wręcz w rodzinę.

To mądrość mniszki buddyjskiej po­zwoliła Malai odkryć wartości, które łą­czą ludzi mimo różnic wyznaniowych, dostrzec to, co może nas łączyć i umac­niać na drodze naszego szukania i odkrywania Boga. Na płaszczyźnie miłości i troski o bliźniego Malai odkryła coś wspólnego z zakonnicą buddyjską, co da­je poczucie radosnej solidarności ze wszystkimi, którzy własnymi drogami zdążają do Boga: Malai drogą Chrystusa, a zakonnica drogą Buddy. To nie znaczy, że zrównuje ze sobą te drogi. Tak jak dla wielu z was, moją drogą jest Chrystus, który jest pełnią miłości i powinniśmy tak żyć, aby jak najwięcej ludzi zaprosić na tę drogę. Jezus ukazuje współczucie kobiecie kananejskiej i uzdrawia jej cór­kę, przez co rozbija mury dzielące Ży­dów od pogan.

ks. mgr Bernard Twardowski