Słowo na niedzielę 16 października 2016 r.
Wiele osób pyta, jak często można przystępować do Komunii Świętej?
Św. Teresa do Dzieciątka Jezus tak odpowiada: „Jezus nie dlatego zstępuje co dzień z nieba, by pozostać w złotej puszce w tabernakulum, ale szuka innego nieba, nieba naszej duszy, gdzie znajdzie rozkosz swoją, ponieważ zna moje pragnienie przyjmowania Go jak najczęściej”.
A co na to „Katechizm Kościoła Katolickiego”? Pod numerem 1389 czytamy takie słowa:
Kościół zobowiązuje wiernych do uczestniczenia „w niedziele i święta... w Boskiej liturgii” i do przyjmowania Eucharystii przynajmniej raz w roku, jeśli to możliwe w Okresie Wielkanocnym, po przy gotowaniu się przez sakrament pojednania. Ale Kościół gorąco zaleca jednak wiernym przyjmowanie Najświętszej Eucharystii w niedziele i dni świąteczne lub jeszcze częściej, nawet codziennie.
Dlaczego Kościół gorąco zachęca wiernych, aby nie tylko w niedziele i święta, ale nawet codziennie przystępować do Komunii Świętej? W Ewangelii św. Jana czytamy słowa Jezusa skierowane do nas:
„Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który ja dam, jest moje ciało za życie świata"… „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem” (J 6. 51. 55)
W tych słowach Jezus Chrystus nasz Pan sam siebie nazywa chlebem. Swoje ciało nazywa chlebem. Chce więc nam powiedzieć: „Jestem wam potrzebny tak, jak chleb. Codziennie spożywacie chleb od piekarza, a dlaczego Mnie nie przyjmujecie codziennie w Komunii Świętej?”
Chleb jest podstawowym, zasadniczym składnikiem naszego życia. Prawdziwym pokarmem. Życie bez chleba jest smutną wegetacją, czego doświadczają chorzy w szpitalach skazani na kroplówki.
W pierwszych wiekach Mszę Świętą nazywano „łamaniem chleba”, aby zaakcentować potrzebę częstego przystępowania do Komunii świętej. Za wielką karę uważano pozbawianie kogoś z ochrzczonych możliwości przyjmowania Komunii Świętej w czasie Mszy Świętej.
Podziwiamy chrześcijan z pierwszych wieków: z jaką odwagą, z dziękczynnym śpiewem szli na śmierć. Palono ich żywcem na rozpalonej kracie, wieszano na krzyżach, rzucano na pożarcie dzikim zwierzętom, wrzucano ich do domów rozpusty, kuszono przyjemnościami i wysokimi stanowiskami. A jednak oni pozostali wierni Chrystusowi. Skąd ta silna wiara w Chrystusa? Skąd ta wielka miłość do Chrystusa? To była właśnie Komunia Święta, częsta Komunia Święta.
Był przecież taki zwyczaj, że ze sprawowanej Eucharystii zabierano do domów Najświętszy Sakrament pod postacią chleba w białej chuście zwanej korporałem i tam, w te dni kiedy nie było „Eucharystii - Łamania Chleba" ojciec rodziny udzielał Komunii Świętej domownikom. Znamy piękne opowiadanie o świętym chłopcu Tarsycjuszu, który nosił Komunię Świętą więźniom i zginął śmiercią męczeńską.
Kiedyś na Festiwalu w Opolu Grażyna Albert śpiewała:
Cóż poradzę, że tak grzechy lubią mnie
i sił brak, by uciec, i sił brak, by bronić się.
To jest prawda, człowiek bez Jezusa jest słaby i przegrywa w walce z szatanem, ze złem, z grzechem, ale razem z Jezusem wszystko pokonuje. „Wszystko mogę w Tym (Jezusie), który mnie umacnia” – mówi św. Paweł.
ks. mgr Bernard Twardowski