Słowo na niedzielę 15 listopada 2015 r.
Koniec świata zawsze fascynował człowieka. Niewątpliwie przyczyniły się do tego przemawiające do wyobraźni i mrożące krew w żyłach opisy ewangeliczne. Regularnie pojawiały się także różne przepowiednie i pseudoproroctwa, zapowiadające rychły, katastroficzny koniec. Wiele sekt wciąż wytrwale próbuje „utrafić” na właściwą datę, ale jakoś nigdy im się to nie udało.
Są również wizje świętych dotyczące końca świata. W lutym 1931 roku w Dzienniczku św. Faustyna Kowalska zapisała takie słowa Jezusa: „Napisz to, że nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia. Nim nadejdzie dzień sprawiedliwy, będzie dany ludziom znak na niebie taki: zgaśnie wszelkie światło i będzie wielka ciemność po całej ziemi. Wtenczas ukaże się znak Krzyża na niebie, a z otworów, gdzie były ręce i nogi przebite Zbawiciela, będą wychodziły wielkie światła, które przez jakiś czas będą oświecać ziemię. Będzie to na krótki czas przed dniem ostatecznym".
Jedną z najbardziej przejmujących wizji końca świata jest ta, którą znamy dzięki Ojcu Pio. 15 stycznia 1957 roku włoskiemu zakonnikowi ukazał się Chrystus, który zapowiedział, że apokalipsę poprzedzi „przerażające wycie grzmotów”. Powtórne przyjście Chrystusa na świat rozpoczną gwałtownie wichury i wstrząsy, odczuwalne w wielu rejonach świata. „Przyjdę w mroźną noc zimową. Błyskawice i pioruny z ognistych chmur będą zapalać i obracać w popiół wszystko, co miało związek z grzechem i cokolwiek było nim zagrożone lub spodlone” - powiedzieć Chrystus do Ojca Pio.
Pierwsi chrześcijanie wierzyli, że Pan Jezus przyjdzie lada momer i wyzwoli ich z niewoli i od prześladowań, a potem zabierze do królestwa swojego Ojca. Pierwsi chrześcijanie z utęsknieniem czekali na koniec świata.
A my, chrześcijanie XXI wieku, jaki mamy stosunek do końca światata? Albo czytamy o końcu świata w ramach ciekawostek i sensacji, albo w niego nie wierzymy, albo po prostu o nim nie myślimy i odrzucamy ten problem. „Jak Pan Jezus nie przyszedł przez dwa tysiące lat, to i pewno nie przyjdzie teraz”.
Nijak to się ma do słów Jezusa: „ Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”. Przecież tak na dobrą sprawę to mógłby przyjść w każdej chwili, nawet teraz, gdy mówię te słowa, i zakończyć historię tego świata.
Wysłuchaliśmy Ewangelii, w której Pan Jezus opowiada o końcu świata. Nie zaspokaja to jednak naszej ciekawości na temat przyszłoś: Nie mówi, kiedy będzie koniec świata. On przyszedł, aby nas pouczyć, że świat ma swój początek i koniec w Ojcu. Nas, chrześcijan, wzywa, byśmy swoje życie, swoją teraźniejszość przeżywali w kontekście końca świata.
W książce ,,Dzieci piszą do Boga” pewien chłopiec napisał: „Panie Boże, robię co mogę. Twój Franek”. I o to właśnie chodzi. Robić, co można, by koniec świata albo koniec naszego życia zastał nas przygotowani; na spotkanie z Bogiem - Sędzią sprawiedliwym.
ks. mgr Bernard Twardowski