Słowo na niedzielę 10 stycznia 2016 r.  

      Bóg przemówił do nas przez Syna językiem miłości: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”.
      Jezus jest Synem Bożym. My także, dziećmi tego samego Boga. Różnica jest nieskończenie wielka, bo Jezus jest Synem Boga z natury, a my dziećmi Boga przez adopcję. Ale Ojciec ten sam. tu i tam. A więc Jezus jest naszym starszym Bratem! Czy nie protestuje? Nie! Nie tylko się zgadza, ale Sam nazywa nas braćmi. Wyraźnie pisze św. Mateusz. Jak to było? Gdzie? Kiedy? Po zmartwychwstaniu ukazuje się Pan Jezus niewiastom i mówi do nich: „Idźcie i ozajmijcie moim braciom, niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą" (28,10). Słyszeliście dobrze: oznajmijcie moim braciom! Apostołów nazywa braćmi! Jeśli Apostołów, to i nas!

      Jeżeli jesteśmy dziećmi Boga, to i dziedzicami, a więc, jak pisze św. Paweł:
„współdziedzicami Chrystusa” (Rz 8,17). Co będziemy dziedziczyć? Wszystko, co Chrystus ma, to dla nas! Jego Kościół - dla nas. Jego kapłani - dla nas. Jego ewangelia, Jego religia - dla nas. Jego sakramenty. Jego łaski. Jego zasługi - dla nas. Jego Matka - dla nas! Jego Ciało przenajświętsze, Jego Boska Krew, Jego krzyż, cała Jego Osoba  dla nas! Wszystko dla nas już tu na ziemi. A po śmierci Jego Niebo - dla nas! Poszedł, aby nam miejsce przygotować. A więc Jego tron. Jego Aniołowie, Jego wybrani to dla nas. Jego wieczność. Jego szczęście dla nas! Czy rozumiemy teraz, co znaczy być człowiekiem ochrzczonym, chrześcijaninem, katolikiem?

      A jeszcze jedno: świątynia Boga! To znowu św. Paweł mówi: „Czy nie wiecie, że świątynią Boga jesteście i że Duch Święty mieszka w was”? (1 Kor 3,16). Słusznie pisze św. Augustyn: Świątynia Boga! A więc gdy wstępujesz do swego domu, świątynia Boga tam wstępuje. Gdy wychodzisz ze swego Domu, świątynia Boga stamtąd wychodzi. Gdy zostajesz w swoim mieszkaniu, świątynia Boga tam zostaje! Dlatego woła św. Papież Leon Wielki: „O chrześcijanie, poznajcie swoją godność i swoją wielkość"! A św. Ludwik, król francuski, był koronowany na króla w Reims, ale ochrzczono go w Poissy. Tam stał się królem, tu chrześcijaninem. I zawsze więcej cenił swoją godność chrześcijanina, niż swoją godność królewską. „Królem jestem na krótki czas - mówił. I panuję nad małym skrawkiem ziemi. A jako chrześcijanin godność dziecka Bożego mogę piastować wiecznie w królestwie Boga, mego Ojca Niebieskiego.

      Naprawdę: ,,Żadnemu ludowi tak nie uczynił” - woła Psalmista (147,9). Żadnemu Bóg nie dał tego, co nam dał. I z przerażeniem trzeba patrzeć na świat dzisiejszy; Ileż zdrady, ile dezercji, ile deptania tej najwyższej godności chrześcijanina! Na wysokości postawił go Bóg. Stał tam jeszcze w dniu I komunii świętej. A potem... Co się stało? I czyja wina? Od lat czołga się po ziemi w straszliwej niewoli grzechu i upodlenia. Żyje bez Boga, bez Kościoła, bez mszy św. Dzieckiem Boga był wczoraj, a dziś...? Aby niebo zdobyć, trzeba wytrwać. Trwajmy mocno w stanie nadprzyrodzonej godności.

ks. mgr Bernard Twardowski