Słowo na niedzielę 27 stycznia 2019 r.
W dzisiejszej ewangelii czytamy słowa: „W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza”. Księgi Starego Testamentu to księgi święte. Podobnie księgi Nowego Testamentu to również księgi święte. Wśród ksiąg Nowego Testamentu jest ewangelia św. Mateusza.
Otóż wszyscy pamiętamy dramatyczną relację z zamachu terrorystycznego na nowojorskie World Trade Center dnia 11 września 2001 r., w wyniku którego doszło do zawalenia się obu bliźniaczych wież.
Wyobraźmy sobie, że dnia 30 marca 2002 r., w trakcie prowadzonych przez strażaków prac, odnaleziono egzemplarz Biblii, który pod wpływem bardzo wysokiej temperatury, spowodowanej pożarem szalejącym po wybuchu użytych do zamachu samolotów, został dosłownie wtopiony w bryłę stali, łącząc się z nią jak gdyby na wieki w sposób nierozerwalny.
Co ciekawe, znaleziona przez nowojorskiego strażaka święta księga była otwarta na kartach, na których opisane zostało Kazanie na Górze według ewangelii św. Mateusza. Przejęty swym znaleziskiem strażak przekazał je czym prędzej fotografowi Joelowi Meyerowitzowi, który zbierał wówczas dokumentację fotograficzną z miejsca tragedii. Fotograf był równie przejęty, odbierając od strażaka stalową bryłę z uwięzioną w niej księgą, ale jego zdumienie sięgnęło zenitu, kiedy rozpoznał biblijny fragment:
„Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!”
W autobiografii, Mahatma Gandhi zapisał swoje spostrzeżenia po lekturze Biblii: „Poznałem Biblię około czterdzieści pięć lat temu. Stary Testament nie budził we mnie większego zainteresowania, ale gdy dotarłem do Nowego Testamentu, do Kazania na Górze, zawartego w Ewangelii św. Mateusza, zacząłem rozumieć nauczanie Chrystusa: aby się nie mścić i nie odpłacać złem za zło. Dla mnie obrazem chrześcijaństwa była wolność trzymania butelki z whisky w jednej ręce, a widelca z befsztykiem w drugiej. Kazanie na Górze ukazało mi mój błąd. Gdy spotkałem się z prawdziwymi chrześcijanami, tzn. z ludźmi żyjącymi dla Boga, wzbudziło to miłość moją do Jezusa. W tym świetle czytając historię Jego życia wydaje mi się, że chrześcijaństwo ma wiele jeszcze do zrealizowania. Dziś nie ma jeszcze ani chwały Boga, ani pokoju na ziemi - dopóki tego nie będzie, Chrystus nie narodził się jeszcze w sercach naszych".
ks. mgr Bernard Twardowski