Słowo na niedzielę 22 kwietnia 2018 r.
Wszyscy zapewne znamy religijny obraz Dobrego Pasterza. Pan Jezus niesie na ramionach zagubioną owcę. To jest scena, która ukazuje postawę Jezusa wobec zagubionego człowieka. Jezus odnalazł celnika, jawnogrzesznicę Magdalenę, łotra na krzyżu i wielu innych. Wszystkim zagubionym ofiarował swoje ramiona, nie wszyscy jednak chcieli z nich skorzystać, ale również i za tych ostatnich Dobry Pasterz oddał swoje życie na krzyżu, aby wszyscy mieli życie i mieli je w obfitości.
Chrystus po swojej śmierci i zmartwychwstaniu powierzył Piotrowi najwyższą władzę w swoim Kościele, mówiąc: „Paś owce moje”.
Piotr z całą gorliwością spełniał powierzoną mu misję. Oczywiście przeżywał także trudne momenty. Jeden z nich, zachowany przez tradycję opisuje Henryk Sienkiewicz w książce „Quo vadis”. W czasie prześladowań chrześcijan Piotr potajemnie zamierzał opuścić Rzym, zostawiając wspólnotę chrześcijan, której był biskupem. Rankiem, gdy było jeszcze ciemno wysmyknął się z Rzymu. Po drodze spotyka wędrowca, w którym rozpoznaje Jezusa, i zaskoczony zadał Mu pytanie: „Quo vadis Domine?” (Dokąd idziesz Panie). A Jezus mu odpowiedział, że idzie do Rzymu, aby umrzeć za swoich wyznawców, ponieważ Piotr ich opuścił. Po tym spotkaniu Piotr wrócił do Rzymu i tam poniósł śmierć na krzyżu.
„Tego październikowego dnia, kiedy po raz pierwszy ukazał się na schodach Bazyliki Świętego Piotra, z wielkim krzyżem, trzymanym przed sobą jak dwuręczny miecz; kiedy jego pierwsze słowa: „Nie lękajcie się!” rozbrzmiały na placu- w tej samej chwili cały świat zrozumiał, że w niebie coś się poruszyło i że po człowieku dobrej woli, który otworzył Sobór, i po człowieku wielkiej duchowości, który Sobór zamknął, po intermedium, łagodnym i krótkim jak przelot gołębia- Bóg posyła nam świadka. Dowiedzieliśmy się, że przybył z Polski.” Tak wspomina pierwsze chwile pontyfikatu papieża Jana Pawła II Andre Frossard.
Był to wielki dzień dla całego Kościoła, a niezapomniany i jedyny dla tych, których łączy wspólnie dziedzictwo, któremu na imię Polska. Całonocne czuwania modlitewne, śpiewy radości na ulicach, rozszalałe dzwony i łzy ukradkiem ocierane przez tych, którzy nigdy nie płaczą tworzyły atmosferę tego niepowtarzalnego dnia. Kościół nie zawiódł się w swych oczekiwaniach, głos papieża- świadka brzmiał z niespotykaną dotąd siłą prawdy Chrystusowej. A jego polski rodowód przełamał wiele negatywnych stereotypów o Polakach. Św. Jan Paweł II to był dobry pasterz
ks. mgr Bernard Twardowski