Słowo Boże na niedzielę 19 kwietnia 2020 r.
W trudnych dniach pandemicznej zarazy jesteśmy świadkami ogromu ludzkich cierpień, które dotykają nas na różne sposoby. Jest cierpienie, które dotyka nas osobiście pandemicznym wirusem, poddając torturom nasze ciało, nasze myśli, naszego ducha. Cierpienie jest ogromne i woła o uzdrawiający dotyk. Takiego dotyku potrzebują wszyscy, którzy kochają Chrystusa i towarzyszą Mu w drodze krzyżowej na Golgotę.Uzdrowiony Tomasz nie potrzebował fizycznego dotknięcia. Wyznał z wielką radością: „Pan mój i Bóg mój!”
Uzdrawiające dotknięcie Chrystusa przychodzi do nas na różne sposoby i różnych okolicznościach. W ostatnim czasie w mediach pojawiło się bardzo wymowne świadectwo 38-letniego lekarza z Lombardii. Przytoczę je ze strony internetowej photogenica.pl
„Dziewięć dni temu przyszedł do nas 75-letni kapłan. Był miłym człowiekiem. Cierpiał na poważne problemy z oddychaniem, ale miał przy sobie Biblię i zaimponował nam, że czytał ją umierającym i trzymał ich za ręce. Gdy my – lekarze słuchaliśmy go, to wszyscy byliśmy wtedy zmęczeni, zniechęceni, psychicznie i fizycznie wykończeni. Teraz musimy przyznać: jako ludzie osiągnęliśmy swoje granice. Nie możemy zrobić nic więcej, a z każdym dniem umiera coraz więcej ludzi. Jesteśmy wykończeni, mamy dwóch kolegów, którzy umarli, a inni zostali zarażeni. Uświadomiliśmy sobie, jakie są możliwości człowieka. Uświadomiliśmy sobie również, że potrzebujemy Boga i zaczęliśmy prosić Go o pomoc, kiedy mamy kilka wolnych minut; rozmawiamy ze sobą i nie możemy uwierzyć, że jako zacięci ateiści codziennie szukamy pokoju, prosząc Pana, aby pomógł nam wytrwać, byśmy mogli opiekować się chorymi.
Wczoraj zmarł ów 75-letni kapłan. Pomimo jego stanu i naszych trudności, pomimo 120 zgonów tutaj w ciągu 3 tygodni, i tego, że wszyscy byliśmy wykończeni i zniszczeni, udało mu się przynieść nam pokój, na który nie mieliśmy nadziei. Kapłan poszedł do Pana i wkrótce my też za nim pójdziemy, jeśli tak dalej będzie. 6 dni nie było mnie w domu, nie wiem, kiedy ostatnio jadłem. Choć zdaję sobie sprawę z mojej bezużyteczności na tej ziemi, to chcę poświęcić swój ostatni oddech, aby pomóc innym. Cieszę się, że wróciłem do Boga, będąc otoczony cierpieniem i śmiercią moich bliźnich”.
Ten lekarz dotknął ran Chrystusowych w bliźnim i został uzdrowiony. Swoje uzdrowienie wyraża słowami: „Cieszę się, że wróciłem do Boga”. Odnalazł także sens swojego życia w tym trudnym czasie, chcąc poświęcić „swój ostatni oddech, aby pomóc innym”.
ks. mgr Bernard Twardowski