Słowo na niedzielę 17 sierpnia 2014 r.

     Po wybuchu II wojny światowej już 3 września 1939 roku teren klasztoru zajęli żołnierze Wehrmachtu. Tego samego dnia wezwany do niemieckiego pułkownika przeor klasztoru dowiedział się „…że odtąd klasztor ma się podporządkować woli gestapo, oraz że bramy mają być zamykane przed zachodem słońca i wpuszczać nie wolno już wtedy nikogo. (…) wszelkie nieposłuszeństwo będzie karane surowo karą śmierci przez powieszenie (…)”. Ponieważ ów oficer wypytywał przeora o Obraz Matki Bożej, paulini zdecydowali się natychmiast na zastąpienie Cudownego Wizerunku kopią wykonaną przez jednego z zakonników. Zapiski dotyczące błyskawicznej operacji znajdują się w cytowanym przez J. Pietrzykowskiego pamiętniku ojca Polikarpa Sawickiego: „ 3 IX (…) Czy Obraz jest? A korony zdjęte? Dalejże do roboty. Udało się.” Zainteresowanie Obrazem wynikało z faktu, że już drugiego dnia wojny, jeszcze przed wkroczeniem wojsk niemieckich do Częstochowy, cały świat obiegła informacja o zbombardowaniu klasztoru i zniszczeniu Cudownego Obrazu. Niemcom bardzo zależało na zdementowaniu tej wiadomości, zażądali więc od przeora pisemnego oświadczenia, sprowadzili także do Częstochowy grupę dziennikarzy z amerykańskim korespondentem Associated Press w Berlinie, Luisem Lochnerem. Fotografia deklaracji przeora oraz zdjęcie Lochnera w Kaplicy Matki Bożej zostałyzamieszczone w prasie niemieckiej, a także przesłane do redakcji gazet innych krajów. Ponadto rozpowszechniano je w formie ulotek zrzucanych z samolotów. 

      Ponieważ przebywający na terenie klasztoru żołnierze niemieccy wielokrotnie zachowywali się w sposób niegodny tego miejsca, w październiku 1939 roku przeor zwrócił się do miejscowych władz niemieckich z prośbą o interwencję. W odpowiedzi oberleutnant Döpping wydał przepisy dotyczące zachowania w sanktuarium, nazwane przez Polaków „Dziesięcioma przykazaniami kultury niemieckiej”. Niewiele one jednak pomogły i hitlerowcy nadal „…bezkarnie zaczepiali wiernych i paulinów, (…) awanturowali się w kościele i na dziedzińcach”.

      Niemieccy dygnitarze bardzo chętnie odwiedzali Jasną Górę. Jak podaje ojciec Janusz Zbudniewek w pierwszych miesiącach wojny: „Nie było dnia, by nie odwiedzali klasztoru niemieccy przedstawiciele rządu Rzeszy czy Generalnej Guberni”. W Księdze Pamiątkowej znaleźć można między innymi podpisy takich osobistości okresu wojny, jak minister spraw wewnętrznych Wilhelm Frick, szef policji niemieckiej Heinrich Himmler czy gubernator Hans Frank. Przypuszcza się, że Jasną Górę odwiedził także występujący incognito Adolf Hitler.

      Niemcy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, czym dla Polaków jest Jasna Góra. H. Frank, generalny gubernator, po wizycie w klasztorze napisał w swoim pamiętniku: „Gdy wszystkie światła dla Polski zgasły, to wtedy była jeszcze święta z Częstochowy i Kościół”.

      Nieznane są powody, które kierowały gubernatorem Frankiem w sierpniu 1941 roku, ale to właśnie on przychylił się do prośby paulinów i wstrzymał realizację zarządzenia o złomowaniu dzwonów kościelnych, dzięki czemu jasnogórskie dzwony pozostały na swoim miejscu. Po raz kolejny zwrócili się ojcowie paulini do H. Franka w październiku 1944 roku.

Chodziło o interwencję w sprawie planowanej przez hitlerowców ewakuacji klasztoru do Wrocławia. Gubernator w odpowiedzi zapewnił paulinów „…że bez zgody zwierzchności duchownej nie zostaną usunięci z klasztoru”.

ks. mgr Bernard Twardowski

b_200_363_16777215_00_images_fara_2014_08_MB.jpg