Słowo na niedzielę 15 marca 2015 r.
Mija rok od objęcia przez ks. Arcybiskupa Stanisława Gądeckiego funkcji przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Jak ks. Arcybiskup ocenia ten czas? Zapytała o to Alina Petrowa-Wasilewicz z Katolickiej Agencji Informacyjnej. Przytaczam wybrane odpowiedzi naszego Arcypasterza.
„Przygotowywaliśmy się do obrad Synodu o rodzinie, dwa tygodnie byłem w Rzymie na obradach. U części obserwatorów wkradł się niepokój, dotyczący tematów obrad w związku z czym obudziło się wielu katolików, którym zależy na rodzinie. Otrzymałem blisko 13 tys. głosów poparcia dla mojego stanowiska co do oceny obrad. Wiele osób zgodziło się z moim stanowiskiem, że Kościół powinien zajmować się i wspierać normalne rodziny, a nie tylko te, które mają problemy…
Mocnym przeżyciem była dla mnie wizyta w Iraku (choć słyszałem także głosy, że pojechałem tam na wakacje). Dla uchodźców bardzo ważna była nasza pomoc finansowa, która została im przekazana, ale ważniejsza była nasza solidarność, potwierdzenie, że świat o nich nie zapomniał. Wcześniej byli wprawdzie u nich biskupi z Francji czy USA, ale nie było przewodniczącego Episkopatu, tym bardziej cieszyłem się, że mogę odwiedzić obozy uchodźców i być na święceniach biskupów chaldejskich w Bagdadzie. W Syrii sytuacja uchodźców jest jeszcze gorsza, trzeba więc mobilizować się i organizować pomoc dla nich. Inna sprawa, że informacja o tej wizycie nie przebiła się do głównych mediów. Szkoda, bo była to szansa zainteresowania jak najszerszej opinii publicznej, a tym samym pozyskania pomocy dla uciekinierów z Iraku i Syrii…
O tym, jak funkcjonują media, przekonałem się obserwując informacje o klinice naprotechnologii, która powstała w Poznaniu. Założyła ją grupa lekarzy, zgłosiło się 141 małżeństw, 47 z nich już spodziewa się dziecka. Jest to dobry wynik w pierwszym roku działalności. Zachęciłem ich więc, by zgłosili się do regionalnej TV, ale wydawca odrzucił na kolegium propozycję zrobienia materiału. Można to zrozumieć. Procedura in vitro to kilka lub kilkadziesiąt tysięcy złotych, w klinice naprotechnologii pacjenci płacą ok. 600 zł. Okazuje się, że są już tematy zastrzeżone, o których nie zrobi materiału nawet publiczna TV. Nasz kraj staje się coraz ciekawszy…
Napór liberalizmu jest coraz mocniejszy, na naszych oczach realizowane są pomysły pana posła P. Co smutne, w tej dyskretnej przemianie kraju biorą udział osoby, które mówią o swoim katolicyzmie, siedzą w pierwszych ławkach w kościele w trakcie Mszy św. i nabożeństw, potakują, przystępują do Komunii św., a później głosują nad prawem sprzecznym z nauką Kościoła, z zasadami życia społecznego, dotyczącymi życia, rodziny, kultury. Nad zmianami, które dotkną w przyszłości nie tylko katolików, ale wszystkich obywateli, także niewierzących…
Musimy umocnić wiarę. Księża i świeccy - każdy zgodnie ze swoimi możliwościami i powołaniem. Warto się nad tym zastanowić, jaki wzór ma przyjąć Polska. Czy biskupi mają milczeć w sprawach społecznych i moralnych, żeby nie ingerować w sumienie polityków? Trzeba mocno upominać się o dobre prawo, które jest drogowskazem dla człowieka i kształtuje też jego sumienie i hierarchię wartości. Złe prawo degeneruje ludzi. Na przykładzie obowiązującego dziś prawa, chroniącego życie widzimy, że coraz więcej osób opowiada się przeciw aborcji…
Warto pamiętać, że sam głos większości nie jest gwarancją stworzenia doskonałego prawa, bo Hitler został wybrany w demokratycznych wyborach głosem większości. Większość nie zawsze gwarantuje wybór dobrych rozwiązań. Niepokoi mnie cicha, postępująca rewolucja kulturowa, o której mówią nie tylko prawicowi komentatorzy, ale piszą też lewicowi dziennikarze…
Rodziców traktuje się jak petentów, nieraz uciążliwych. Dzieci traktuje się jak własność państwa, które najlepiej wie, jak je wychować. Łaskawie dopuszcza się rodziców do wyrażania swych opinii w radach pedagogicznych i sugerowania jakichś rozwiązań czy treści nauczania, ale ten głos nie musi być brany pod uwagę przez pedagogów. Ostatecznie rodzice nie mają decydującego głosu, chociaż gwarantuje im to konstytucja. Decydują ci, do których dzieci nie należą. Nauczyciele zaś nie zawsze mają odwagę zabierać głos, gdyż boją się przykrości. Trzeba starać się o to, żeby te podstawowe prawa rodziców rzeczywiście były respektowane. A do tego trzeba przede wszystkim świadomych katolików świeckich”.
Wypowiedzi zebrał na podstawie KAI: ks. mgr Bernard Twardowski