Słowo na niedzielę 14 V 2017 r.
Spotkania z Jezusem zmartwychwstałym, to był przedsmak nieba. W bliskości Chrystusa apostołowie odkrywali prawdę, że w tym przemijającym świecie jest ukryta szczęśliwa wieczność. Święty Jan Paweł II w wierszu „Zdumienie" pisał: „To przemijanie ma sens". Porównuje on w nim przemijanie życia do wody wartko płynącej w strumieniu. Wszystko przemija, zmienia się, jest tylko na chwilę. To przemijanie ma jednak swoje piękno i sens, które odkrywamy w bliskości Chrystusa. Opromienieni blaskiem Chrystusa zmartwychwstałego poznajemy istotną prawdę naszego życia, że najważniejsze nie przemija, ale staje się zalążkiem wieczności.
Cudowne dzieciństwo i szalona młodość szybko przemijają tak szybko, że nieraz nie mamy czasu zastanowić się nad wartościami. które trwają wieczne. Dopiero łaska starszego wieku, czasami znaczona chorobami, cierpieniem, zniedołężnieniem, odkrywa przed nami mądrość życia, która pozwala nam dostrzec Kogoś, kto staje się dla nas jedyną drogą, jedyną i niezawodną prawdą i jedynym pięknem życia, które nie ma końca, a które w niebie rozkwita całą gamą kolorów szczęścia.
Zapewne św. Tomasz Apostoł domyślał się, że Jezus wraca do Ojca, do nieba, ale dla pewności zapytał: „Panie, nie wiemy dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? Odpowiedź była bardzo prosta: Podążaj za Mną, a odnajdziesz niebo, bo gdzie jest Bóg tam jest niebo. Tego nieba możemy doświadczyć już tu na ziemi, na tyle na ile przesączymy Bogiem nasze życie. Niebo wysługujemy, ale przede wszystkim jest to łaska bożego Miłosierdzia. Mówi o tym jedna z opowieści. Święty Piotr wpuszczając dusze do nieba dokonuje ich rozrachunku z życia ziemskiego, a czyni to w dość nowoczesny sposób, jak np. zbieranie punktów na kartę kredytową, aby później za te punkty coś otrzymać. Aby otrzymać nagródę nieba, trzeba się było wykazać przed św. Piotrem, że na ziemi zdobyliśmy tysiąc punktów. W czasie takiego rozliczania jedna z dusz mówi: „Święty Piotrze codziennie modliłam się, nigdy bez poważnej przyczyny nie opuściłam Mszy świętej”. Św. Piotr uśmiechnął się życzliwie, pokiwał głowa i powiedział: „To prawda. Otrzymujesz za to 50 punktów. „Także pomagałam biednym, głodnych karmiłam, odwiedzałam chorych" - powiedziała dusza. „O, to jeszcze lepiej. Otrzymujesz za to 100 punktów" — zawyrokował Piotr. Przerażona dusza zachodzi w głowę jak zdobyć następne 850 punktów. Wytęża pamięć i nic nie przychodzi jej do głowy. W końcu zrezygnowana mówi do św. Piotra: „Nic sobie więcej nie przypominam, nie osiągnę wymacanej liczby punktów, muszę liczyć tylko na nieskończone miłosierdzie Boże”. Św. Piotr uśmiechnął się i powiedział: „Super. Wejdź do nieba. Za bezgraniczne zaufanie Chrystusowi i Jego Miłosierdziu otrzymujesz 850 punktów".
Dzisiejsza Ewangelię też czytamy w czasie liturgii pogrzebowej, bo właśnie wtedy przemawia ona do nas. najmocniej, przemawia z wysokości katafalku. Widzimy wtedy w całej wyrazistości prawdziwą drogę, nieprzemijającą prawdę i życie, które nie ma końca. I nawet, gdy w życiu plątaliśmy drogi, mylili prawdy, korzystali z fałszywej pełni życia, możemy z nadzieją powtarzać słowa Chrystusa: „W domu Ojca Mego jest mieszkali wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce” i śpiewać: „Dobry Jezu a nasz Panie daj im wieczne spoczywanie, światłość wieczna niech im świeci, gdzie królują wszyscy święci”. Ta nadzieja rodzi się z całkowitego zawierzenia naszego życia Miłosierdziu Bożemu, które zawsze wyciąga ręce do nawróconego- grzesznika.
ks. mgr Bernard Twardowski