Słowo Boże na niedzielę 15 marca 2020 r.
W czasie jednej z wypraw wojennych król grecki Lizymach maszerował ze swym wojskiem przez pustynię. Zapasy wody dawno się wyczerpały, toteż wszyscy bardzo cierpieli z powodu pragnienia. Szczególnie odczuwał je król, przywykły do wygód. Nie mając już sił na dalsze wędrowanie, zawołał: „Dajcie mi wody! Za kubek wody oddam całe moje królestwo wraz z wojskiem”. Właśnie wrócił żołnierz wysłany na patrol. Usłyszał słowa władcy, zbliżył się do niego i zapytał: „Królu, czy naprawdę oddałbyś mi królestwo swoje i wojsko, gdybym ci dostarczył trochę wody?” - „Jeżeli dasz mi kubek wody - odrzekł Lizymach - to zaraz przy świadkach składam w twoje ręce godność królewską”. Wówczas żołnierz wyjął manierkę, nalał z niej wody do kubka i podał go królowi. Kiedy ten zaspokoił pragnienie, zapytał żołnierza: „Skąd wziąłeś tę wodę?” - „O pół godziny drogi stąd tryska ze skały obfite źródło. Starczy go dla całego naszego wojska”. Wówczas Lizymach przejrzał na oczy. Zrozumiał, za jak marną cenę wyrzekł się królestwa. Zaczął gorzko płakać, a łzy zrosiły kubek, z którego przed chwilą pił wodę. Podobnie chwilowe pragnienia, a nawet zachcianki, które człowiek próbuje zaspokoić bez względu na koszt, mogą być ceną, za jaką wyrzeka się on wielkich wartości, np. zbawienia, własnej godności czy wierności swoim przekonaniom. Trzeba ciągle pytać: czy naprawdę warto?
Towarzystwo Bezbożników w Rosji Sowieckiej, zrzeszające w latach 30. XX wieku ok. 2 min członków, opracowało specjalną lekcję poglądową dla dzieci na temat bezowocności wszelkiej modlitwy. Zgromadzone w sali przedszkolaki miały zwracać się do Boga, o którym przypominała ikona powieszona na chwilę nad balkonem zbudowanym specjalnie do tego celu. Prosiły Go o chleb, gdyż były głodne, a chleba powszechnie brakowało. Jeden z agitatorów zapytał je: „Dzieci, na pewno chcecie jeść? Tak? No to krzyczcie na cały głos: »Boże, daj nam chleba!«”. Dzieci podejmowały ów krzyk, starały się i wysilały. Dlaczego Bóg was nie słyszy? A może nie ma żadnego Boga i dlatego nie odpowiada? A jeśli Boga nie ma, to On wam nie da chleba i nie nakarmi was!”
Po chwili nad balkonikiem zawieszono portret Józefa Stalina, przywódcy Związku Radzieckiego. Agitator wyjaśniał przedszkolakom, kto jest na portrecie, i tłumaczył, że komuniści pracujący pod jego kierunkiem chcą i mogą nakarmić wszystkich głodnych. Dla okazania prawdy swych twierdzeń polecił dzieciom, by prosiły Stalina o chleb. Gdy po raz kolejny rozległy się okrzyki, tym razem adresowane do Stalina, wówczas z balkonu spuszczano kosz z chlebem, jakby bez niczyjej pomocy. Agitator wyjaśniał: „No, widzicie, żadnego Boga nie ma, ale jest Stalin. Macie, dzieci, jedzcie! Będziecie na szczęście żyć pod opieką Stalina, nie będziecie głodne, a Bóg nie jest nam potrzebny”. Spektakle te wywierały na dzieciach ogromne wrażenie.
Metoda ta powtarzana była i jest współcześnie w licznych odmianach. Gdy „wysyła się” Boga na margines życia, twierdząc, że wystarczą człowiekowi spryt, przedsiębiorczość, kapitał i wyczucie ekonomii - przekreśla się rolę Boga, na Jego miejsce zapraszając inne siły i moce. Bóg często jest odczytywany jako przeszkoda dla dobrobytu, postępu czy pełnego rozwoju człowieka.
ks. mgr Bernard Twardowski