Słowo na niedzielę 10 czerwca 2018 r.
Przychodzą do Pana Jezusa i mówią, że Matka jego czeka na zewnątrz. Należało się spodziewać, że z radością wyjdzie na, zewnątrz aby ją uściskać. Ale nic takiego się nie stało. Pozostaje wśród zebranych wokół Niego ludzi i wyjaśnia, że jego matką, braćmi i siostrami są ci, którzy pełnią wolę Ojca. Przez takie zachowanie Jezus zwraca uwagę na wspólnotę rodzącego się Kościoła. Takie zachowanie nie jest znakiem niedoceniania wspólnoty rodzinnej. Jezus obdarzał wielką miłością swoją matkę, nawet na krzyżu troszczy się o nią, powierzając ją opiece św. Jana.
Miłość rodzinna przybiera różnorakie formy. Może się wyrażać także i w ten sposób. W czasie audycji radia wiedeńskiego postawiono słuchaczom pytanie: „Jak brzmi najpiękniejsze zdanie, które może usłyszeć kobieta". Wypowiedzi były najprzeróżniejsze, wybrano wypowiedź młodej mężatki: „Najpiękniejszym zdaniem, jakie może żona usłyszeć, kiedy małe dziecko zaczyna płakać o drugiej w nocy, są słowa męża: "Śpij kochanie. Już wstaję!’" Albo też inna scenka. Mały chłopiec dźwiga na plecach większego od siebie, chorego chłopca, przechodzący turysta pyta go, czy nie jest mu za ciężko. To nie jest ciężar to jest mój brat. Miłość rodzinna sprawia, że poświęcenie w rodzinie nie jest ciężarem.
We wspólnocie rodzinnej bardziej potrzebna jest miłość niż dostatek materialny, dla ilustracji przytoczę dialog z książki ks. Trzaskowskiego „Zdać się na Boga".
- Mamusiu, dlaczego się nie chcesz ze mną pobawić? - Bo nie mam czasu - A, dlaczego nie masz czasu?- Ponieważ muszę pracować.- A, dlaczego pracujesz?- Żeby zarobić pieniądze.
- A, dlaczego zarabiasz pieniądze?- Aby dać ci jeść… Mała Natalia po chwili milczenia:
- Mamusiu, nie jestem głodna.
Jezus, zstępując na ziemię zamieszkał wśród ludzi, aby zgromadzić wszystkich w jedną wielką wspólnotę zbawienia. Pełnienie woli Bożej ma być tym spoiwem, które będzie łączyć ludzi w jedną, wielką rodzinę Ludu Bożego. Wola Boża najpełniej wyraża się w przykazaniu: „Będziesz miłował Pana Boga swego i bliźniego jak siebie samego". Jakże wspaniałe byłoby życie gdyby wszyscy troszczyli się o siebie jak bracia i siostry. Nie byłoby samotnych, opuszczonych, pokrzywdzonych. Na tej bazie, wyznawcom Chrystusa udawało się nieraz stworzyć takie, rodzinne wspólnoty, ale z doświadczenia wiemy jak wiele jest jeszcze do zrobienia.
Nasza rodzina ziemska ożywiana więzami miłości staje się cząstką wielkiej rodziny Ludu Bożego i przez tę wspólnotę jest ona włączona w historię zbawienia.
ks. mgr Bernard Twardowski