Słowo na niedzielę 8 maja 2016 r.
Słońce wędrowało po niebie i pełne radości rozdawało na wszystkie strony złociste promienie. Nie podobało się to szarej, będącej w złym humorze chmurze i dlatego pośpieszyła z ostrzeżeniem: „Rozrzutniku, marnotrawco, rozdawaj dalej złociste promienie, rozdawaj je tylko nadal, a zobaczysz, co ci na końcu zostanie".
Słońce Jednak nikomu nie skąpiło ciepła. Wszyscy otrzymali swoją cząstkę słonecznych promieni: kiście winogron, źdźbła trawy, pająki, kwiaty i krople wody.
Chmura zrzędziła nadal: „Pozwól się tylko wszystkim tak wykorzystywać, a zobaczysz, jak ci się za to odwdzięczą, gdy już nie będziesz mieć niczego".
Słońce kontynuowało swą wędrówkę i wielkodusznie rozdawało na prawo i na lewo promienie - miliony, miliardy złocistych promieni. Pod wieczór słońce policzyło promienie i - o dziwo! - nie brakowało ani jednego. Zdumiona tym i rozzłoszczona posępna chmura rozpłakała się i opadła na ziemię ziarenkami zimnego gradu, słońce natomiast radośnie zanurzyło się w morzu.
Każdy musi w życiu dokonać trudnego wyboru jednej z dwóch możliwości: dawać lub skąpić, darować lub samemu łapę wyciągać, nie szczędzić sił lub uchylać się od ofiar, zapomnieć o sobie lub kręcić się Jedynie wokół swoich spraw, dać się okradać lub bronić swego pazurami. W tych, którzy się już zdecydowali na to pierwsze, rodzą się często pytania: gdzie leżą rozsądne granice poświęcenia, w jakiej sytuacji można pomyśleć o sobie, kiedy naprawdę dosyć ofiar i czy w ogóle warto być takim wielkodusznym?
Czy warto? Na to pytanie można odpowiedzieć pytaniem: Czy warto oddychać? Otóż nie można tego nie robić, jeśli się chce zachować życie. Studnie ulegają zamuleniu i wysychają wtedy, gdy są zamknięte na cztery spusty, gdy skąpią siebie, gdy nikt z nich wody nie czerpie, a nie wtedy gdy gaszą pragnienie każdego z przechodniów. I nie inaczej z człowiekiem. Albert Schweitzer ostrzegał, że ci, którzy zaniechają poświęcenia, zmarnieją jako ludzie. Kahlil Gibran natomiast pisze w książce „Prorok", że daje się po to, aby móc żyć, gdyż zatrzymać dla siebie oznacza zginąć.
ks. mgr Bernard Twardowski