Słowo na niedzielę 3 września 2017 r.
Niektórzy krytycy sztuki uważają Marca Chagalla za największego artystę XX wieku. Był on nie tylko wybitnym malarzem, ale także grafikiem, scenografem, ilustratorem oraz czołowym przedstawicielem kubizmu i internacjonalizmu w sztuce. W swojej twórczości przedstawiał motywy judaistyczne, zwyczaje żydowskie, scenki z życia rosyjskiego ludu, a także tematykę związaną z miłością i radością życia.
Urodził się w ubogiej rodzinie chasydzkich Żydów w Łoźnie (obecnie Białoruś). Był najstarszym z dziewięciorga dzieci. Ojciec przyszłego artysty był sprzedawcą śledzi. Matka była analfabetką zajmującą się rodziną. Dzieciństwo Chagalla nie było łatwe. Niejeden raz w domu brakowało nawet chleba. Było to życie pełne wyrzeczeń i niedostatków. Mimo to Chagall w swojej twórczości często wracał z wielkim sentymentem do okresu dzieciństwa przedstawiając je w sielankowych barwach. Co więcej uważał, że ten trudny, pełen wyrzeczeń czas, był dla niego i jego twórczości niezwykle ważny. Zaakceptował biedne pod względem materialnym dzieciństwo, codzienne krzyże i przekuł je w piękno sztuki. Bez tych krzyży, cierpienia. jego twórczość nie sięgnęłaby takiego poziomu. Chagall nigdy nie zapomniał o ubóstwie swojej młodości. Co więcej, bardzo cenił sobie okres wielu niedostatków. Zaakceptowany krzyż codziennegoutrudzenia z lat dzieciństwa, uczynił go wrażliwym artystą, przydając jego twórczości delikatnego, mistycznego piękna.
Patrząc na Ewangelię z dzisiejszej niedzieli przez pryzmat powyższej historii, warto zwrócić uwagę na dwa aspekty krzyża, który na różne sposoby wpisuje się w nasze życie.
Po pierwsze, krzyż jest nieodłączną częścią naszego życia. Cierpienia nie da się wyeliminować z naszej codzienności. Cierpienie przychodzi do nas w wielorakim kształcie. Dla Chagalla to było trudne dzieciństwo naznaczone ubóstwem materialnym. Dla niektórych mogłoby stać się powodem życiowego nieszczęścia, zaś wspomniany artysta przekuł to w pozytywne wartości, które ubogaciły jego twórczość.
Cień krzyża dotyka nas, gdy choroba, śmierć kogoś bliskiego staje się naszym udziałem. Boli nas odrzucenie przez osobę, której zawierzyliśmy całe nasze życie, może tego zawierzenia dokonaliśmy przy ołtarzu. Nawet Syn Boży, Jezus Chrystus doświadczył w ziemskim życiu rzeczywistości krzyża.
Po stwierdzeniu nierozerwalnej łączności krzyża z naszym życiem przejdźmy do drugiego aspektu tej rzeczywistości. Gdy nieunikniony krzyż staje przed nami mamy dwie możliwości: możemy go zaakceptować albo odrzucić. Marc Chagall przyjął krzyż ubóstwa i niedostatku zrobił to o czym mówi Chrystus w dzisiejszej Ewangelii. Możemy zatem krzyż naszego utrudzenia, cierpienia, przyjąć i nieść go razem z Chrystusem, a wtedy nie jest on zmarnowany, wyda owoc szlachetniejszego życia, owoc wieczności. Ten wybór czasami bywa bardzo trudny. A zatem mamy dwie możliwości: przyjąć krzyż albo go odrzucić, odrzucając go pozbawiamy się szczególnej łaski duchowego rozwoju, a nawet łaski zbawienia.
ks. mgr Bernard Twardowski